Proszę o rady jak odzyskać dojazd do posesji (już zamieszkałej) w sytuacji gdy sąsiad zmienił zdanie i nie powstanie współwłasność- mimo obietnic na których oparto podział.

Na załączonej mapce jest szkic i rys historyczny z pytaniami jakie mi się nasunęły.
Sytuacja jest w toku - za 2 tygodnie mam protokół o przyjęcie granic.
Zapytam wprost w starostwie o możliwości, ale zlecenie sąsiada podjęła szefowa tamtejszej geodezji.... Ja być moze musze grać na zwłokę. Sami rozumiecie...

Zebrałem jeszcze raz pytania z załączonego pliku:

Pytanie 1:
Czy geodeta w 2001 rzeczywiście musiał nawiązać do punktów 1, 2 (z lat 90) bo w przeciwnym razie trzeba było robić korekty w sądzie?

Pytanie 2: Można unieważnić podział z 2001?
Pytanie 3: Jak nakłonić Z do współwłasności?
Pytanie 4: Może gmina wykupi wąskie działki przy drodze po symbolicznej 1zł/działka i po problemie, albo przy sprzeciwie wywłaszczy? A moze wystąpić o ustanowienie drogi koniecznej? Jak?

Pytanie 5: Podpisywać protokół przyjęcia przebiegu granic dla 190/8, 190/9, 190/10"czy nie? Czy podpisem utrwalamy niekorzystne dla nas zmiany? Co zrobić aby naprawić sytuację lub jak grać na zwłokę co też może skłonić Z do ustępstwa? Moze wpisać uwagi w protokole? Jakie? Może wszcząć postępowanie rozgraniczające bo to chyba wstrzymuje zmiany na gruncie?

Prosze o rady.
Pozdrawiam forumowiczów i polecam się przy pytaniach o budowlankę w telekomunikacji.