Re: Niegrzeczny klient - a tak się podzielę co mnie spotkało.
jm Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> No to się przyłączę.
> Miałem dawno już temu taki przypadek.
>
> Otrzymałem zlecenie na inwentaryzację powykonawczą
> osiedla kilkunastu wolnostojących domków
> jednorodzinnych budowanych w ramach jakowejś
> ówczesnej wspólnoty zakładowej. Wykonać należało
> dla każdego budynku kompletną inwentaryzację wraz
> z przyłączami.
> Domki budowano sukcesywnie indywidualnie przez
> kilka lat, większość była już zamieszkana, ale bez
> odbiorów końcowych.
> Po zakończeniu pracy, jeden z właścicieli wyłamał
> się.
> Oświadczył, że on już od dłuższego czasu mieszka w
> tym domu i żadne "mapki" nie były i nie są mu do
> niczego potrzebne i nie ma zamiaru za nic płacić.
> Z tego co pamiętam koszt takiej inwentaryzacji dla
> pojedynczego budynku wyceniałem wówczas na ca. 800
> zł.
> W tym przypadku, z uwagi na zamówienie zbiorowe
> ustaliłem cenę w wysokości 500 zł.
> No dobrze. Jeden nie odebrał, nie zapłacił, pies
> go trącał, schowałem mapy do szafy i zapomniałem.
> Coś po ponad roku telefon...
> - Robił Pan swego czasu takie mapy powykonawcze na
> osiedlu xxx i ja wtedy nie odebrałem, czy można by
> teraz jeszcze te mapy odebrać?
> Przypomniałem sobie o sprawie, sprawdzam w szafie,
> są.
> Bez słowa jakiegokolwiek komentarza odpowiadam
> - tak, proszę bardzo, można odebrać.
> Wieczorem przychodzi gość.
> - Proszę, to są te mapy - mówię.
> - Ile się należy? - pyta klient.
> - Tak jak to było uzgodnione, 500 zł -
> odpowiadam.
> - Hm... daję Panu 200 zł, powinien Pan i tak być
> zadowolony, bo przecież spisał Pan już te mapy na
> straty - i wręcza mi 200 zł.
> Lekki szok, konsternacja... Co robić? Jak się
> zachować? Próbuję coś oponować... ale bez skutku.
>
> Muszę gościa jakoś załatwić myślę.
> - NO, skoro tak Pan uważa? To trudno - mówię i
> chowam te 200 do kieszeni - proszę mi jeszcze
> tylko pokazać te mapy, to sprawdzę czy wszystkie
> pieczątki i podpisy są na dzień dzisiejszy
> aktualne.
> Gość oddaje mapy. Biorę mapy, chowam do szuflady i
> zamykam na klucz.
> Teraz wyjaśniam klientowi,
> - Proszę Pana, normalny koszt takich map to
> wynosił 800 zł, 500 zł to była cena wynegocjowana
> z uwagi na zbiorowe zamówienie. Pan z tego
> dobrodziejstwa nie raczył skorzystać. Teraz
> bezczelnie oferuje mi Pan jak jakiemuś żebrakowi
> jakiś ochłap. W tej sytuacji oświadczam Panu, że
> za te mapy należy zapłacić pełną cenę, z tym że
> 800 zł to kosztowały rok temu, a obecnie takie
> mapy kosztują 1000.
> Gość dalej swoje, a nawet zaczyna straszyć, że za
> mapy zapłacił i jak ich nie dostanie to On mi
> pokaże...
> Wyjmuje te mapy z szuflady, targam na drobne
> kawałki, lecę do toalety i spuszczam po nich
> wodę.
> Facetowi aż gula wyskoczyła, zaczyna wrzeszczeć,
> rzucać przekleństwami, wyzywać mnie od ..., no i
> że nie opuści mieszkania (bo działo się w
> mieszkaniu, wieczorem, przy żonie i dzieciach)
> puki nie dostanie zwrotu 200 zł.
> Biorę za słuchawkę, dzwonię na Policję z prośbą o
> interwencję...
> Wreszcie trzasnął drzwiami...
o kur..
ja bym mu wcisnął za 2000, podając za powód że 2 raz powykonawczy nie da się zrobić