Kunzite Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Widać brak "sztuki" i "warsztatu" w tym
> dorobieniu.
Eee tam , raczej źle zrobiony plik eksportu, jeśli powtarzają się identyczne dane. Sam kiedyś zrobiłem coś podobnego, gdy zamiast danych pomierzonych wyrzuciłęm do raportu wyniki uśrednione z LGO.
> Dla wielkich mędrców taka wiadomość- niektóre
> instrumenty jak np Leica po ponownej inicjalizacji
> nie zawsze zakładają nowy VRS (chyba że rozłączy
> się z serwerem). We własnych raportach z Leici
> można pokazać kiedy była inicjalizacja robiona. A
> w odbiornikach Trimbla w ogóle nie ma VRS i
> wektory są od najbliższej pseudo-stacji (albo
> pseudowektory od stacji jak kto woli)
No bo tez zależy, z jakiego strumienia poprawek się korzysta, ja akurat nigdy nie korzystałem z VRS, tylko z MAC - wtedy są wyrównanie wektory w sieci RTN, podane od najbliższej, fizycznej stacji referencyjnej. To się może kiedyś jeszcze przydać, jak znów nam zmienia odwzorowanie na jakieś tajne nieprzeliczalne albo pospadają satelity i jedyne co zostanie, to pomiar tej stacji fizycznej w jakimś nowym, obowiązującym układzie współrzędnych i transformacja
Bo chyba nikt nie wierzy, że po tylu zmianach to już jest ostateczny układ?
Zresztą, jak jesteśmy przy Leice, to na ichniej stronie o Smartnet-cie jest wywód o tym, jakoby VRS było rozwiązaniem przestarzałym i niezalecanym.
Ale co najważniejsze: nie siedzą te kamienie, źle ten pomiar jest zrobiony rzeczywiście, czy tylko dziennik dla PZGiK ci się nie podoba?
Czyżbyśmy się nagle stali zwolennikami ośrodków i zawartości operatów przekazywanych? Jak dla mnie mógłby niczego nie przekazywać, jeśli tylko podpisał się (choćby cyfrowo) pod przekazanym plikiem do zasobu. Natomiast ten raport jest zupełnie do niczego nieprzydatny, bo nie da się z niego niczego wyliczyć (oczywiście wiem, że jest niekompletny, co niewiele zmienia), równie dobrze mogłoby go nie być, skoro przekazano wykaz współrzędnych.
Ze niby co: nie wierzymy geodecie, który przekazał współrzędne (a mógł je wymyślić) a wierzymy takiemu, który do wymyślonych współrzędnych dorobił także miary (wektory, biegunowe, ortogonalne - obojętne), jakby to dorobienie było jakimkolwiek problemem dla oszusta?
To skoro nie jesteśmy w stanie sprawdzić, czy ktoś nie oszukuje, to po co ta fikcja operatów i weryfikacji? Niech każdy mierzy sobie od nowa i za to dopowiada, przed sądem w razie problemów.