Re: Wznowienie granic prawnych do podziału - czy zawiadaniać stro
Autor:
nil20 (---.centertel.pl)
Data: 25 mar 2017 - 13:40:27
gg Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Albo teraz mamy taką super geodezję że nie
> potrafimy przeliczyć tego co ktoś zakodował na
> szkicach za PRLu.
Zwykle, poza miastami, nie ma z czego przeliczyć.
Bo aż do samej ustawy PGIK a nawet dłużej wielu mierzyło od kamienia do kamienia, bez nawiązania do osnowy ( i długo było to zgodne z prawem).
> Sorry ale bardziej mi pasuje
> dokładność prac za PRLu niż prawne rozważania
> czasów dzisiejszych.
Mnie jeszcze bardziej pasują pomiary przedwojenne, niestety popsute w kilku kolejnych modernizacjach i regulacjach.
> Teraz wielu się nie chce
> szpadla wyciągnąć żeby coś sprawdzić
No właśnie, taką mieliśmy geodezję, szpadlowo-taśmową, że nie da się z tym nic innego zrobić, tylko można liczyć na cud odnalezienia nieprzesuniętych znaków (a z braku miar kontrolnych co najwyżej można sprawdzić jakieś czołówki).
> i w efekcie
> zakopują znak graniczny 25cm obok istniejącego od
> 50 lat granicznika,
Zapewne woleliby się nie męczyć, tylko wgrać współrzędne do GPS-a i zaleźć fantastycznie pomierzone i udokumentowane miarami, opisami topograficznymi przez poprzedników (pewnie często ich nauczycieli ze szkoły, kierowników wydziałów geodezji, szacownych dziś weryfikatorów)..
Ale nie ma czego wgrać, bo armia geodetów niestety miała tylko szpadle do dyspozycji, tyczki, taśmy i tylko czasami osnowę, w dodatku utajnioną i sfałszowaną w imię obronności kraju.
> a robią to niby w majestacie
> prawa spisując zgodne oświadczenie sąsiadów którym
> zależy tylko na tym by się w końcu zacząć budować.
Za każdym razem, gdy analizuję materiały archiwalne, znajduę szkice i protokoły GRANICZNE dotyczące stabilizacji granic przy podziałach, wznowieniach, nie poparte żadnymi danymi, zwykłe pomiary lokalne PO stabilizacji, ewentualnie jakieś miary graficzne z mapy.
Dziś takie wznowienie by nie przeszło, teraz nazywa się to ustaleniem. Ale zasada jest ta sama. Tylko dziś musimy informować, ze USTALAMY, a wtedy przychodził ogólnie szanowany geodeta i najpierw zakopywał kamienie, potem dawał do podpisu spisywał protokoły i potem ewentualnie mierzył "wznowione' granice.
> Potem przychodzi porządna modernizacja EGiB i
> zaczynaja się schody.
Bo co, ludzie odwołują zgodne oświadczenia, czy do mapy nie pasuje?
A rozgraniczenie to też problem, bo pewnie też nic się nie zgadza?
> Niestety nawet jak kiedyś narobiono bałaganu to
> teraz stwierdzam, że niektórzy koledzy jeszcze ten
> bałagan potęgują. Ileż to operatow podziałowych
> widziałem bez jakiejkolwiek analizy materiałów
> dostępnych w pzgik.
A to pewnie dla agencji...
> I zgodne oświadczenie, i
> zgodne oswiadczenie. Rekord jaki natrafiłem to 2m
> od istniejącego kamienia, kamienia na który były
> dane w dwóch operatach a kamień wielkości 30x30cm
> w przekroju na powierzchni terenu (głębokość?
A w Tatrach, ile tam kamieni leży. Kto zasiał, nie wiadomo tylko.
Kamień to można za 5 zł kupić i nikt o uprawnienia nie pyta na betoniarni.
> Podobny w polu wyorany miał 110cm wysokości) z
> krzyżem wielkości 20x20cm. I teraz co?
> Oświadczenie zgodne, pomiar gps'em i święte?
Nie, zupełnie świeckie, w razie sporu - rozgraniczenie.
> Ręce
> opadają, tacy fachowcy, taka kontrola, a takie
> buble. Analizy materiałów się nie czepiają
> weryfikatorzy bo przecinki ważniejsze, bo analiza
> błędów, bzdura za bzdurą.
Bzdura, bo często nie ma czego analizować.
> Tylko wszyscy zapominają ze cyferki to jedno,
Nawet te na taśmie mierniczej i na szkicach z odczytami z taśmy?
Czyli mamy analizować cyferki, czy jednak tylko szpadel i kamienie w terenie? A to na pewno jest geodezja, czy raczej budownictwo, może koparka zamiast tachimetru jest potrzebna do tego fachu?
> prawdziwa granica to zupełnie co innego.
Prawdziwa, czyli jaka? Wyliczona, czy bezsporna, inna?
> To tak
> jak z tymi łucznikami. Jeden miał celownik
> wyregulowany i strzelał "dokładnie" w to samo
> miejsce, a drugi strzelał poprostu celniej i
> wygrał. Tyle w sprawie analizy błędów.
A jeden wznawiał "na miny" bez sprzętu, nigdy nie wywołał sporu w terenie i do dziś jest uznany za najlepszego fachowca. Nie wiem tylko, czy w geodezji, czy w mediacji.