appraiser Napisał(a):
-------------------------------------------------------

> Hmmm. Po pierwsze , nie do końca jestem
> przekonany, czy dobrze zostałem zrozumiany.

Tez mi się to często zdarza, coraz częściej.



> Chodziło mi o to, iż obciążanie kosztami
> rozgraniczenia stron w obecnej "rzeczywistości
> prawnej" (bo nie powiem ze w stanie prawnym) jest
> totalną porażką. zasugeruję tezę, iż w obecnym
> systemie prawa istnieje luka prawna ( którą NSA
> desperacko, jak Rejtan rozdzierając szaty logiki,
> prawoznawstwa i prawa w obronie finansów
> publicznych próbował wypełnić uchwałą NSA z dnia
> 11 grudnia 2006 r., I OPS 5/06)Luka prawna ta
> powoduje, iż rozgraniczenie powinno być
> przeprowadzone przez wójta na jego koszt. Tylko co
> by się wtedy działo...

Ja jestem zdania, że ogólne zasady rozgraniczenia reguluje KC, gdzie jest jasno napisane, że strony powinny współdziałać przy kosztach. PGIK jest tylko uściśleniem, w jaki sposób ustala się granicę wg stanu prawnego (wznowienie lub rozgraniczenie administracyjne) i że gdy to nie poskutkuje, sprawę rozstrzyga sąd.
Również wtedy, gdy stroną jest gmina czy powiat, sąsiad jak sąsiad. A z drugiej strony wyobraźmy sobie, że przy rozgraniczeniu do opracowania np. mapy ZRID albo do celu publicznego gminy prędzej, z urzędu wszczyna się postepowanie ze względu na ważny interes społeczny a potem wystawia się rachunki wywłaszczanym właścicielom do zapłaty za połowę kosztów rozgraniczenia na ich odcinkach. No, to by się działo.
Dlatego uważam za słuszne podejście, że płaci ten, komu bardziej zależy, a jeśli uda mu się wynegocjować zwrot połowy kosztów od sąsiada, to już jego interes cywilny, jak i to , żeby w ogóle z sąsiadem żyć w zgodzie, bo to się opłaca. Nie takie interesy cywilne załatwia się z udziałem lub bez udziału prawników.
A pro po kasy, gdyby na dodatek było tak, że taksa geodety zależy od wartości przedmiotu sporu, czyli czasem kilkunastu metrów kwadratowych łąki, to dało by nam to pojęcie, jak w rzeczywistości są to "ważne" czynności. Okazałoby się, że lepiej rozgraniczać karoserie samochodów po otarciu na parkingu i prowadzić do ugodowego załatwienia sprawy, bo malowanie więcej kosztuje, niż te skrawki gruntu, interesujące tylko dla sąsiadów.

>
> Po drugie: uważam to za bardzo dobry i rozsądny
> pomysł, aby w przypadku gdy geodeta jest opłacony
> przez wnioskodawcę, strona przeciwna ustanowiła
> pełnomocnikiem np innego geodetę.

Tylko w Polskich realiach taki pełnomocnik musiałaby sam zgłosić robotę, żeby przeanalizować materiały i mieć prawo do własnego pomiaru.
Bywałem już takim pełnomocnikiem, bywało tez, że któraś ze stron przyprowadzała jako słuchacza jakiegoś znajomego geodetę.