Re: Wzowienie 3 znaków = fuszerka jakich mało
Autor:
nil20 (---.centertel.pl)
Data: 25 lip 2017 - 08:33:07
Wiecie co, śmieją się z nas już wszyscy.
Głównie przyczynili się do tego urzędnicy, swoimi idiotycznymi postępowaniami na podstawie rewelacyjnego rozporządzenia o ewidencji gruntów, które na dodatek często źle interpretują. Ale też to rozporządzenie nie poddaje się w pełni logicznej ocenie, przez lata było sprzeczne z zapisami ustawy, równie zresztą genialnej. Autorzy ci sami, tylko nieco wcześniej wynalazcy G-5, która wyjątkowo mocno zakorzeniła się np. w oprogramowaniu do prowadzenia zasobu.
Śmieją się z nas właściciele nieruchomości, bo od jakiegoś czasu do zakopania paru słupków musimy spisywać nieraz po dwa, trzy protokoły, a i to nie gwarantuje sukcesu.
Przykład: w jednym z powiatów do opracowania mapy z projektem podziału robimy protokół z przyjęcia granic (zwracam uwagę, że to protokół do opracowania mapy, a nie czegokolwiek w terenie). Ale wymaga się, aby uprzednio wznowić granice. Jeśli się da wg danych, to należy, uwaga: zrobić osobny protokół do punktów wznawianych i osobny do wyznaczanych, oczywiście dwa szkice. W żadnym z tych protokołów nie mogą się znaleźć punkty odnalezione i zweryfikowane w toku prac, chyba, ze jako szczegóły sytuacyjne. A tam, gdzie danych nie ma, należy zrobić protokół z ustalenia do celów egb, przy czym stabilizacja może nastąpić wyłączeni wtedy, gdy wszyscy się stawią i wyraża zgodę (do zarządców dróg, gmin itd. trzeba jeździć z protokołami, aż popiszą, bo nie bywają w terenie).
No chyba, że wyniknie spór, wtedy weryfikator nakaże zrobić rozgraniczenie i nic nam nasze 4 (CZTERY!!!!) dotychczasowe protokoły nie pomogą, nie zrobimy PIĄTEGO protokołu z utrwalenia nowych punktów po decyzji podziałowej, zanim nie spiszemy SZÓSTEGO protokołu z rozgraniczenia.
Patrzą na nas wszyscy jak na idiotów, bo robimy to samo, kamienie się nie zmieniają, a my zawiadamiamy powtórnie, bośmy np. żle wg jakiegoś weryfikatora nazwali jakiś kwit (protokół, szkic).
Z prostej sprawy powstały elaboraty i doktoraty, dlatego nie dziwcie się, że ludzie sobie wolą sami postawić płot na własne ryzyko (i tak przecież będą płacić za postępowanie w razie czego, to po co dmuchać na zimne), że do dopłat bezpośrednich wystarczy użytkowanie widoczne na zdjęciu lotniczym, a nie mapa od geodety
Wstydzę się już, że biorę w tym udział, poważnie. Spotykam się ze znajomymi, wszyscy w miarę logicznie opowiadają o swojej pracy, ja już nawet nie zaczynam mówić o swojej, nikt tego nie zrozumie, a najmniej znajomi prawnicy.
Leją z nas na całego także projektanci, projektując na mapach zasadniczych.
Także teciu, fajnie, że usunąłeś już ten szkic, bo jakby się okazało, że fuszerkę zrobił urzędnik po godzinach, prawdopodobnie bez zgłoszenia, to by ci jeszcze tyły obrobili.
Ale popracuj trochę i nastęnym razem, jak będziesz pisał o "fuszerce jakich mało" znajdź coś ciekawszego, np. fragment mapy ewidencyjnej, z całą powagą urzędu oklauzulowanej do wpisów do KW, zgodnie z którą budynki z pomiaru stoją nie na tych działkach, co trzeba. Albo z drogą w środku 100-letniej stodoły. Bo ja znam takie przypadki i jest ich niemało i znam urzędników, którzy DOMAGAJĄ się, aby w razie braku danych wyznaczyć w terenie podczas ustalenia także punkty z numerycznego opisu, którego tak pilnie strzegą, pobierając za to stałe pensje.