nil20 Napisał(a):
-------------------------------------------------------

> Największe patologie są wtedy, gdy weryfikację
> zleca się umową o dzieło jakiemuś dziadkowi na
> emeryturze lub tuż przed nią, który na starość
> poczuł nagle chęć nauczania innych i krzewienia
> wśród młodzieży historycznych metod pomiaru i
> opracowania ich wyników.
> A po coż ci ta weryfikacja przez uprawnionego z
> urzędu? W ilu innych branżach to funkcjonuje
> Patologią nie jest to, kto weryfikuje, tylko
> zakres weryfikacji, zwykle daleko wykraczający
> poza obowiązki ustawowe.
> W kwestii aktualizacji baz GESUT i BDOT, jeśli już
> muszą być prowadzone, wystarczy jakiś automat,
> czyli tak naprawdę dobrze napisana aplikacja do
> edycji danych. Czyli to nawet nie musi być
> człowiek, a co dopiero uprawniony geodeta.
> Sprawdzenie kompletności operatu to też czynność
> dość techniczna, pod warunkiem, że weryfikator nie
> wtrąca się w kompetencje uprawnionego.
> Przy czym od zawsze uważam, że operat i szkice
> powinny pozostać u geodety, do ewentualnego
> udowadniania swoich racji przed sądem w razie
> czego (czyli, gdy dojdzie do jakiejś realnej
> szkody itd.).

Nic dodać, nic ująć!
Takie zasady weryfikacji jakie opisał nil20 są zapisane w ustawie i w przepisach wykonawczych! Jeśli organ narusza te zasady, to wykonawca pracy może spać spokojnie, to organ musi wykazać, że ma rację.
Jednak, nil20 mógłby w tym poście napisać w sprawie weryfikacji, czy jest ona zasadna? Może nawet nie weryfikacja, ale kontrola, czy jest zasadna ze strony organu?
Doświadczenie "geodezyjne" nil20 niewątpliwie posiada, przeanalizował sporo materiału zasobu, niejednego bubla widział, to jego zdaniem jest taka weryfikacja (kontrola) potrzebna, czy nie?
Nil20 rzeknij parę słów?
Verbatim

Nie wątpię, że nil20 ma doświadczenie, wiedzę i stosowny staż, by