Re: Czas na kupno gps-a.
Autor:
nil20 (---.centertel.pl)
Data: 26 sty 2018 - 11:04:34
eljotpi Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Bufetik proponuję byś się nie wypowiadał o
> sprawach o których nie masz pojęcia. W tamtych
> latach a były to całkowicie inne czasy niż teraz
Tak, to były i dla niektórych wciąż są wyjątkowe czasy. Wyjątkowe, bo na terenie katastru pruskiego można łatwo zobaczyć, że dało się zrobić kartometryczne mapy w odwzorowaniu GK, działek, budynków i użytków wraz z nową stabilizacją granic (co zresztą jest tak naprawdę łatwiejsze, niż szukanie kamieni obecnie i szkoda, że nie możemy robić dziś takich modernizacji), gdzie proste były proste, bo były przetyczane teodolitami.
> w
> terenie pracowało się (PPF,OPGiK) od świtu do
> zmierzchu.
> Po drugie i najważniejsze, polityka
> państwa była taka, że ponieważ to wszystko kiedyś
> będzie nasze, granice miały tylko takie znaczenie
> by było wiadomo odkąd dokąd i kto ma płacić
> podatek.
Ale z powodu braku kasy i braku przekonania o słuszności pracy, ta praca była widać mało efektywna, w praktyce poza obszarami miast nic się nie udało skończyć, nawet niektórych scaleń nie doprowadzono do końca..
Szkoda tylko, że i w miastach tak wiele uwagi poświęcono mapie zasadniczej, bo przecież i sieci i drogi - wszystko miało być nasze.
No cóż, pamiętam z początku pracy opowieści starszych kolegów o tych złotych czasach, szczególnie o kilkugodzinnych przerwach na zakrapiane lunche. Ale może bajerowali tylko, żeby podnieść sobie mniemanie o sobie i jakoś usprawiedliwić fakt, że choć niewiele się w tej robocie dorobili, to było wesoło.
> Geodezja rolna była przypisana do WBGiUR
> a tam panowała zielona instrukcja. W OPGiK były
> inne przepisy dlatego na mapie zasadniczej do
> dzisiaj większość ośrodków bazuje. Dlatego
> pamiętajcie młodzi fachowcy o tym, że ewidencja
> powstała tylko i wyłącznie do celów ustalania
> obowiązku podatkowego a nie ochrony własności.
A kto twierdzi inaczej? Wykonawcy, czy jednak nasze władze, administracja, siedząca na tych danych jak na złotym jaju?
> Nie
> wolno o tym zapominać, że tamte pomiary są dowodem
> wyłącznie na stan użytkowania. A dopiero potem
> ustalono, że ta ewidencja podatkowa będzie
> substytutem katastru. Ale tak naprawdę to nie
> powinna być.
A jednak. Kuriozalnym przykładem na absurd systemy jest to całe gadanie o przyjęciu granic według stanu prawnego, którego nie można zrobić, jeśli nie da się wyznaczyć punktów granicznych z operatu ewidencji, tak, aby spełniały wymogi rozporządzenia. I do tego "wyznaczenia" już wcale nie musimy przejmować się "stanem prawnym", wystarczy EGB, nawet KW nie ma obowiązku badać.
> I jeszcze jedno, czy wyobrażacie sobie pracę bez
> kalkulatorów, komputerów, Internetu, dalmierzy i
> odbiorników satelitarnych, gdzie długości poligonu
> mierzono wyłącznie taśmami a współrzędne liczyło
> się na kręciołkach interpolując funkcje
> trygonometryczne w tablicach 7-mi cyfrowych.?
Powtarzam: przed wojna było to możliwe, choć wartość ziemi i sens takich pomiarów były znacznie większe.
A po wojnie na wsiach mam operaty, gdzie żadnych obliczeń nie ma, zwykle nie ma nawet pomiarów. Na terenach poniemieckich po prostu przeskalowano mapy katastralne, czasem pomierzono jakieś00 czołówki do obliczeń powierzchni z map.
Ale głównie chodzi przecież o jednostkowe operaty podziałow i rozgraniczeń, których dziś nie da się odtworzyć, bo naprawdę nie ma z czego - żadnych miar, szczegółów, opisów topograficznych.
> Gdyby dzisiaj zabrano Wam komputery, dalmierze i
> GPSy to gdzie byście byli? W d.
To dalej pracowalibyśmy w 4-osobowych zespołach, gdzie mdcp robiło się czasem tydzień, a nie jeden dzień.
A gdyby zabrano nam samochody, to byśmy musieli prosić sołtysa o podwózkę furmanką, bo i takie opowieści słyszałem. Tylko czego to dowodzi? Chyba tylko tego, że w naszej branży zło i dziadowanie zaczęło się dużo wcześniej, już za PRL-u była to branża marginalna w porównaniu z przemysłem, górnictwem czy nawet rolnictwem.
Dlatego czekam, kiedy bufetik dojdzie do wprawy w obsłudze tego sprzętu, dokupi jeszcze robotyczny tachimetr i stwierdzi, że niestety ale główną przyczyną degrengolady jest postęp techniczny, po prostu odpada nam coraz więcej roboty, jest coraz prostsza, nawet małe firmy budowlane ( a nawet co więksi rolnicy) mają dziś niwelatory laserowe, tachimetry, GPS-y a jak już jakaś ma równiarkę to i system sterowania.
I tylko żenujące jest, że mimo tego nie umiemy odpuścić mapie zasadniczej i zająć się na poważnie granicami, czego nikt inny oprócz nas nie zrobi. Że nie potrafimy wykonać takich kampanii pomiarowych ze stabilizacją granic i ponownym obliczeniem powierzchni działek, jak za czasów budowania katastru. ALe może po prostu wartość ziemi, a zwłaszcza podatków gruntowych, nie jest już taka istotna w gospodarce, może poza centrami co większych miast, gdzie pomiary są w miarę dobre.