Re: Kopia protokołu ustalenia/wznowienia/granicznego
Autor:
nil20 (---.centertel.pl)
Data: 14 paź 2017 - 08:45:14
scina83 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> ...jednym z uczestników był inspektor danych
> osobowych , kiedy powiedziałem, że " obowiązuje
> ochrona danych osobowych" stwierdził ,że samo imię
> i nazwisko przypisane do danego numeru działki nie
> stanowią danych osobowych chronionych.
Ale już nazwisko i działka z numerem KW raczej tak.
Nazwiska i KW muszą być na szkicu granicznym przy rozgraniczeniu, w pozostałych przypadkach: KW jest w protokole z ustalenia EGB (nie na szkicu), w przyjęcia granic jest w protokole dla działki dzielonej, tak samo jak przy wznowieniu.
Od razu powiem, ze nie jestem entuzjastą ustawy o ochronie danych, bo też każdy, kto prowadzi działalność gospodarza jest z tej ochrony wyłączony. Za to podnosi wartość danych , którymi handlują firmy od przeglądarek internetowych i serwisów społecznościowych oraz dają przewagę nieuczciwym urzędnikom nad osobami zajmującymi się np., pośrednictwem sprzedaży nieruchomości (dopiero od niedawna pojawiają się w urzędach ograniczenia tego typu, że nawet patrzenie na ekranie na wypis jest rejestrowane w systemie).
No i co z powyższego, skoro protokół musimy odczytać wszystkim i podajemy te dane? A każdy może sobie włączyć dyktafon albo robić notatki, więc to jedna wielka bzdura.
Od zawsze, czyli odkąd pracuję w zawodzie, uważałem, że właściciel nieruchomości powinien mieć w swoim archiwum szkic z miarami dotyczącymi granic (jak podobno jest w Anglii, kraju, gdzie własność ma dużo większe poważanie) i dane sąsiadów, w interesie wszystkich zainteresowanych.
Ale Nasza Władza ludowa z udziałem Naszej Geodezji ponad pół dekady próbowała odzwyczaić właścicieli od komfortu posiadania nieruchomości, w trosce o ich dobro zakazując im dostępu do operatu EGB. W niektórych powiatach tak jest do dziś albo urzędnicy rżną głupa, że nie wydadzą interesantowi kopii szkicu, dopóki nie poda numeru KERG operatu i strony, na której jest ten szkic we wniosku (te wnioski są im sola w oku, bo o zgorozo geodeta może sobie zażyczyć przysłania mu operatu pocztą albo e-mailem, wcześniej by taki wniosek odrzucili).
No cóż, porównujemy się do służby zdrowia, a ta za PRL tez działała podobnie: pacjenci nie mieli wglądu do własnych kartotek w przychodniach, ojcowie nie mogli wchodzić na porodówkę, matki zresztą tez nie miały kontaktu z właśnie urodzonymi dziećmi.
Żeby była jasność, tak, jak pisał eljotpi w sąsiednim wątku: wszystko się zmieniło, tylko w Naszej Geodezji ciągle jesteśmy w PRL i wciąż traktujemy naszych żywicieli i zleceniodawców (właścicieli nieruchomości) jak bydło hodowlane.