Wątpliwości zlecającego przy wznowieniu znaków granicznych
Autor:
Rosen (---.lcs.net.pl)
Data: 31 paź 2017 - 20:20:51
Szanowni Państwo!
Nie znam się na geodezji i kartografii, więc opiszę wszystko po kolei, a na końcu poproszę o opinię.
W załączeniu przesyłam poglądowy szkic.
Mamy do czynienia z działką A, działką B i rozdzielającą je działką C, którą jest droga gminna o szerokości 7 m. Na granicy działki B i drogi gminnej znajdowały się kamienie graniczne.
W bliskim sąsiedztwie dokonywany był podział nieruchomości, wobec czego geodeta odszukiwał okoliczne znaki graniczne.
W wyniku dokonanych pomiarów wyszło mu, że oba znaki graniczne działki B położone są prawidłowo, przy czym po jednym ze znaków został tylko podcentr.
Następnie właściciel działki B zezwolił gminie na przekopanie rowu przydrożnego, który częściowo miał znajdować się jego nieruchomości (kolor niebieski na szkicu).
Właściciel nieruchomości, która oznaczona jest jako działka A postanowił zlecić dokonanie wznowienia znaków granicznych, ponieważ nie był pewien przebiegu granicy na styku z drogą gminną (według mapy ewidencyjnej na tej granicy nigdy nie były stabilizowane znaki graniczne - pozostałe 2 punkty graniczne tej działki powinny mieć znaki graniczne, których - przynajmniej na zewnątrz - nie było).
Praca została zlecona geodecie z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem i dobrą opinią wśród osób znających się na rzeczy.
Geodeta przed dniem wznowienia znaków granicznych, dokonywał swoich wstępnych pomiarów i oznaczył palikami punkty, które na szkicu odpowiadają literom "W".
W dniu wznowienia kilka godzin, przed umówionym spotkaniem dokonywał końcowych pomiarów i przesunął punkty o około 1-1,5 m w głąb działki A (litery "K" na szkicu).
Zlecający w lekkim szoku przyjął te znaki, podpisał protokół, ale na następny dzień zaczął się drapać w głowę.
Po wzięciu do ręki taśmy i odmierzeniu 7 m teoretyczny koniec pasa drogowego wypada blisko środka jezdni (gruntowej), a nie miejsc, gdzie według pamięci znajdowały się znaki graniczne działki B.
Wiem, że nie takie rzeczy się zdarzają, ale wątpliwości zostały zasiane i teraz nie wiem, czy znaki wskazują rzeczywistą granicę.
Pytanie moje jest takie czy jest sens brać następnego geodetę, żeby potwierdził osadzenie wątpliwych (dla mnie) punktów?
Czy może porozmawiać z geodetą wykonującym zlecenie, dlaczego punkty zostały przesunięte w głąb?
Dodam jeszcze, że na przeciwległej granicy działki A, gdzie w teorii powinny być znaki graniczne (na zewnątrz ich nie było) po wskazaniu punktów i kilku minutach kopania ukazały nam się odwrócone butelki. Te wskazania były idealne.
Ufać pomiarom czy nie? Brać drugiego geodetę czy nie?
Jak rozwiać swoje wątpliwości co do prawidłowości pomiarów?
Pozdrawiam
Zlecający
Załączniki:
Szkic.jpg (39.3KB)