jeometra Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> No i proszę:
> [
www.nowiny.pl]
Ano nigdy nie mogłem zrozumieć tej nonszalancji niektórych kolegów do wchodzenia na prywatne posesje, widać jestem już z innego pokolenia. Choć w pierwszej pracy pamiętam, jak wszyscy chcieli na pomiar jednego pomocnika, bo sprawnie przeskakiwał przez płoty.
Dziś to nasze zgłoszenie pracy znaczy mniej więcej tyle, co np. zgłoszenie robót budowlanych, przy czym po noweli PGK tak naprawdę nie chodzi o sam wydruk zgłoszenia, jak kiedyś, tylko o zapis ustawowy, upoważaniający nas do wejścia na grunt.
Ale to, ze mamy praw do wejścia, tak samo, jak po zgłoszeniu robót budowlanych mamy prawo je wykonywać, nie zwalnia nas z innych obowiązków, np. przywrócenia stanu wyjściowego po zakończeniu prac, zapłaty odszkodowania za ewentualne zniszczenia w toku prac (w tym np. geodetów mogą dotyczyć wykopy w poszukiwaniu osnowy czy graniczników, malowanki sprayem, przecinki itd).
Prędzej czy później czeka nas dostosowanie do normalnych warunków, jesteśmy wykonawcami jakiś prac związanych z budownictwem (mapa do celów projektowych, tyczenie) i powinniśmy mieć jak inni budowlańcy zgody właścicieli na wykonanie prac na ich terenie.
Nieco inaczej, gdy wykonujemy prace w ramach postepowań administracyjnych, ale zauważcie, że np. przy rozgraniczeniu nawet wywiad terenowy możemy zrobić dopiero po uprzednim wezwaniu stron i sprawdzeniu tożsamości (inna sprawa, ze osnowy szukamy daleko poza obszarem nieruchomości rozgraniczanych).
Przy modernizacjach, przy których pracowałem każdy starosta wymagał, żeby geodeci mieli oprócz kopii zgłoszenia także kamizelki odblaskowe i podbity przez urząd identyfikator ze zdjęciem, dodatkowo obowiązywał zakaz przeskakiwania przez płoty a do niezgadzających się na pomiar mieliśmy wysłać zawiadomienie o pomiarze (czasem musiały to być na soboty albo praca na drugiej zmianie, żeby zastać właścicieli na posesjach). Do tego zawiadomienia na tablicach ogłoszeń na wsiach i w lokalnych mediach, jak w tym przykładzie.
I to jest kierunek, w którym będziemy musieli się kierować, już nie jesteśmy służbą państwową, geodeci to nie urzędnicy ani nie żadna władza, tylko zwykli wykonawcy robót.