Czy posiadasz Leno jakieś dowody (dokumenty) na poparcie waszej wersji granicy??? I nie sugeruj się powierzchniami. Bez urazy, ale żeby rozumieć ich związek z położeniem granic,"chłopski rozum" to za mało. Myślę że dobrze opanowany materiał z I roku by wystarczył (z naciskiem na poprawki odwzorowawcze w pomiarze długości i powierzchni). Ale żeby nie przesądzać o źródle problemu,radzę Ci spokojnie porozmawiać z geodetą który wykonywał najwcześniejsze pomiary tejże granicy, od których zaczęła sie ta zadyma. Jeżeli działa w dobrej wierze spokojnie ci wyłuszczy co i dlaczego. Jeśli nie, sprawdź czy nie jest lub był starostwa lub gminy pracownikiem, a po lekcjach chałturnikiem. Ja musiałem kiedyś "obalać" jako taką granicę "wznowioną po płocie" przez ówczesnego kierownika ośrodka. W sumie chodziło o "zalegalizowanie płotu" i zamknięcie gęby sąsiadom. Oczywiście zero operatu, woda w ustach. Nie wiem,nie pamietam, taki tambełkot...I tylko jednoznaczne relacje świadków. Masakra. Mam nadzieję że tobie sie to nie zdarzy. Czasy są już trochę inne. Tylko się nie zacietrzewiaj i nie zatykaj uszu na wyjaśnienia. Sprawa zabrnęła tak daleko że muszą wypłynąć wszystkie argumenty i dowody jakie istnieją. W tym również Twoje. Czy starostwo jakoś komentowało fakt że na mapie granica biegnie dalej od budynku??? Na podstawie jakich dokumentów tak ją wkreślono? Jaka to różnica w położeniu pomiedzy obiema wersjami granicy? W jakiej skali jest ta mapa? Te kilka pytań pomocniczych może coś wniesie do sprawy...