Re: dlaczego jest źle w geodezji ?
Autor:
nil20 (---.centertel.pl)
Data: 10 maj 2018 - 09:08:45
Stanley Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> W tm przypadku są dość dobre szkice z miarami
> liniowymi które da się wzajemnie powiązać z innymi
> pomiarami co zrobiłem. Na zdjęciach nie widać bym
> aż tak dużo kopał. Podobno myślenie nie boli ale
> do myślenia trzeba posiadać jakiś tam organ a nie
> wysuszony orzeszek. Ale cóż jam tylko zwykły
> technik a paprak to mgr inż. (skrót od "Może Gówno
> Robić I NieŹle żyć").
A jednak w wielu, bardzo wielu przypadkach odszukanie kamienia zależy od wiedzy mniej więcej w taki sposób, w jakim studia na wydziale leśnictwa przydają się do szukania grzybów. Bardzo dużo w tym udania się i przypadku, sam nieraz znajdowałem kamienie i dreny, ale też często mi się to nie "udało". Bywało, że nie dostałem wszystkich materiałów z ośrodka.
Pytanie było, dlaczego jest źle w geodezji, ale chyba nigdy wcześniej nie było szczególnie lepiej, tylko na tle ogólnego dziadostwa wyglądaliśmy całkiem nieźle (nikt nam się też za bardzo nie przyglądał, dziś ludzie wyznaczają sobie sami granice smartfonami z geoportalem, coraz częściej zawierającym nie tylko LPIS, ale też aktualną EGB, uzbrojenie, budynki).
Jak przeglądam bieda-operty z lat 1945-1970 to stwierdzam, że nie tylko papieru toaletowego brakowało, bo szkiców też czeto nie mieli na czym robić. To czego wymagać, żeby mieli sprzęt?
Po 1989 w operatach prawnych powtarzają się w danych regionach stale te same kilka nazwisk. Ci wykonawcy również nie mieli sprzętu, chyba biedowali taśmami w ramach fuch po pracy w urzędzie czy WGBTiR, choć ten ostatni w moich stronach też chyba nigdy nie nabył teodolitu do tak prozaicznych prac, jak podziały i wznowienia.
A teraz młody paprak ma wiedzieć, że czołówka ze współrzędnych i same współrzędne do ok. 2005r. to były tylko poglądowe informacje do obliczenia powierzchni (która koniecznie musiała się zgadzać z ewidencyjną), dość luźno powiązane z rzeczywistym położeniem znaków?
Bo chyba nie ulega wątpliwości, że gdyby tamte pomiary i operaty były zrobone jak,.. przedwojenny kataster pruski, to dziś równie dobrze moglibyśmy mówić o uwolnieniu zawodu geodety w całości, bo spapranie tej roboty byłoby praktycznie niemożliwe. Ale mamy co mamy (głównie wysokie mniemanie o sobie), jakoś się "udaje". Aby na pewno zawsze? Nie jestem pewny.