Autor:
Harpagon (---.218.217.194.siec.idealan.pl)
slawwoj Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> W czasach wbgitr i opgk najlepiej płatną
> czynnością bylo wznowienie osnowy... Nieźle się
> wtedy zarabiało...
Dużo betonu po tych czasach
> zostało.
No właśnie, no właśnie...
Będąc młodym geodetą brałem udział w róznych pracach w WBGiTR. Wznowienia punktów osnowy były wysoko płatne, bo w teorii trzeba było do zniszczonego punktu podejść z dwóch stron katowo i liniowo, rozrzucić ewentualną odchyłkę, zamierzyć, zrobić dokumenty. W praktyce zaś każde zakopanie wywróconego słupa było zaliczane jako wznowienie. O sprawdzaniu kątów i boków raczej mowy nie było, bo po co... Dobrze jak był podcentr, ale czasami go nie odnajdywano pod przechylonym słupem - więc geodeta ustawiał go bazując na swym wieloletnim doświadczeniu - czyli mniej więcej tam, gdzie trzeba. Takie kwiatki wyłażą po latach...
Ale to osnowa była. A teraz o granicznikach.
Moje WBGiTR miało samochód Nysę. Pakowało się do niej kilku geodetów i pomiarowych, jechali za jednym zamachem na kilka robót. W pewnej wiosce po drodze wysiada jedna ekipa: 2 geodetów, pomiarowy, teodolit, taśma, szpilki, ruletka, tyczki, szpadel, siekiera i 4 słupki betonowe. Zadanie: wydzielic działkę renciście przy ulicy wiejskiej. Czas: 1 godzina, bo samochód wraca i musi zabrać wszystkich na obiekt scaleniowy do wyznaczania projektu scalenia.
Sytuacja na gruncie: scalenie z 1929 roku, osnowy nikt nigdy nie widział, graniczników też. Zapytani rolnicy pokazywali granice LP o 2 km odległą, że tam jakieś słupki są. Geodeci widac dużo lepsi ode mnie, z wieloletnią praktyką: rozmierzyli czołówki dwóch działek w każda stronę, wyszło na jednej dobrze, na drugiej prawie metr za mało. Wypośrodkowali "mniej więcej" i już granica od sąsiadów jest. A teraz kwestia granicy pasa drogowego: rozmierzyli płoty po obu stronach - za mało o 3 metry. Jeden geodeta twierdzi, żeby przyjąć płoty po tej stronie, co działka, bo co go interesuje druga strona, a i rencista będzie zadowolony. Drugi geodeta obstaje, żeby poszerzyć o połowę brakującej szerokości - i tak zrobiono, zakopano słupki w ogródku. Od tych słupków odmierzono ileś metrów w głąb działki i tam też zakopano słupki. Rencista podpisał protokół. Robota zrobiona na czas, kierownik zadowolony.
Po latach powoli udało się odszukać sporo osnowy scaleniowej w tej wsi. Te słupki nie pasują do niej ani względem linii pasa drogowego, ani do miar z dokumentów. Ale siedzą w trawie równiutko, czołówki idealnie zgadzają się ze szkicem wyznaczenia podziału dla rencisty. Czekają na kolejnego asa geodezji, który przyjmie je za dobrą monetę i dalej będzie brnął w fuszerkę.
Zmieniany 1 raz/y. Ostatnio 2018-06-09 21:46 przez Harpagon.