Re: dokumenty do podziału dla gminy (wniosek)
Autor:
nil20 (---.147.33.165.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data: 06 mar 2019 - 22:10:10
appraiser Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> sporządzenie wstępnego projektu podziału to jest
> to praca geodezyjna czy nie jest ?! konkretnie,
> wystarczy tak/nie.
A czy ty przestałeś już bić swoją żonę?
Odpowiedz, tak czy nie?
No cóż, jeśli bijesz nadal, to wtedy może i możesz odpowiedzieć jednoznacznie.
Otóż w tym wypadku żadna odpowiedź nie jest korzystna dla geodety, bo jeśli to jest praca geodezyjna, to WPP jest dokumentem dla potrzeb postepowania i wymaga uwierzytelnienia, bo większość gmin obecnie wszczyna postanowieniem postępowanie o podział po złożeniu wniosku z WPP.
Jeśli nie jest to praca ani jej etap, to geodeta powinien mapę kupić/
I tutaj jest moje zdanie takie, że geodeta może kupić mapę zasadniczą numeryczną, do celów działalności gospodarczej, ale za to nie musi już jej kupować na potrzeby zgłoszonej pracy, tylko może sobie wykorzystać licencję, jakby nie patrzeć kupioną dla potrzeb swojej działalności.
Bo ci sami urzędnicy, którzy twierdzą, że to nie jest praca geodezyjna, żądają, aby geodeta podpisał WPP, żeby najpierw zarezerwował mianowniki, do czego potrzebne jest podanie ID zgłoszenia i najlepiej, żeby najpierw ustalił granice, żeby powierzchnia działki dzielonej już się do końca pracy nie zmieniła. I to jest czysta schizofrenia, to jest bardzo złe, złe prawo, interpretowane zawsze na niekorzyść klienta i na znikomy zysk urzędu, po odliczeniu kosztów obsługi tych licencji, przelewów itd. Pewnie nawet dokładają do tego, bo niektóre powiaty zatrudniły jeszcze więcej osób po zmianach w prawie, niż jak mapy były analogowe a opłaty ryczałtowe.
I tu wcale nie chodzi o 30zł, tylko o czas, o bezsensowne operaty z etapów weryfikowane po kilka tygodni, o ponowne kupowanie danych, które właśnie samemu się wytworzyło, co również czasem trwa klika dni.
Samo wypełnianie bzdurnych wniosków, generowanie przelewów itd. to czysta strata czasu, zmarnowane chwile życia, którego nie da się kupić za pieniądze... chyba, że zatrudniając pracowników, którzy to za nas zrobią, ale to tylko delegowanie głupoty na innych, zwykłe marnotrastwo zasobów.