Atol Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> zeszliśmy na inny temat, ale co tam.
>
> moim zdaniem:
>
> 1. umowa lojalnościowa to "ograniczenie", które w
> dobie obecnych zarobków w geodezji nie ma prawa
> bytu.

Stosują je praktycznie wszystkie inne branże, praktycznie nie dotyczy to tylko pracowników produkcji i urzędników.

> 2. Chcesz prowadzić działalność ? to na Twojej
> głowie spoczywa szukanie zleceń ! Nie możesz
> takiego obowiązku narzucić na pracownika. Jedyne
> wyjście jakie tu widzę to obustronne korzyści
> finansowe.

Chcesz prowadzić działalność? To ją zarejestruj w CEDIG, zapłać ZUS i podatki. Tak, jak robi to uczciwa konkurencja.

> 3. Płacisz pracownikowi za 8h pracy (+nadgodziny)
> a nie za to co lub czego ma nie robić po
> godzinach.

Tak, ale: pewien BHP-owiec ogólnie tłumaczył to tak, że 8 godzinny czas pracy ma zapewnić odpoczynek pracownikowi, dzięki któremu będą pracować wydajnie.

> 4. Gówno kogo obchodzić powinno co, kto, gdzie i z
> kim robi w swoim czasie wolnym !! Ja się nikomu z
> butami do domu nie wpier*alam. Pracownik ma się
> wywiązywać z obowiązków i tyle.


Miąłem kiedyś takiego współpracownika, który do pracy przychodził niemal zawsze na kacu, bo wieczorami regularnie pił.
No niby po pracy, ale przez to w pracy to on raczej do południa odsypiał w samochodzie, zamiast robić z resztą w terenie.
A brygada rozliczana była za akord.

> 5. Śmierdzi mi tu chytrością, tak jak w jednej z
> firm w której kiedyś rzetelnie pracowałem, i
> spotkała mnie niemiła niespodzianka gdy przyszło
> do podnoszenia kalifikacji (uprawnienia).

Rozmawiałem z kilkoma znajomymi, którzy mają większe firmy - praktycznie już nie są zainteresowani pracownikami z kwalifikacjami wyższymi, niż "asystent" - co widać po ogłoszeniach. Bo to sprzężenie zwrotne, pracownicy natychmiast zaczynają robić fuchy, przez co nie ma na wynagrodzenia, do pracy przychodzą tylko po ZUS - oczywiście są wyjątki, jednak podobno jest ich mniej. I nigdy nie wiadomo, co było pierwsze, jajo (niskie płace) czy kura (pracownik na fuchach).


> Ostatecznie co was obchodzi, że ktoś woli pracować
> po 12h niż pójść z dziećmi do kina, na boisko,
> piknik ?? To jest ich sprawa !

Bo to niestety fikcja. Gdyby był barmanem, tobym uwierzył, że pracuje po godzinach, gdy już tylko knajpy są otwarte. Ale w geodezji urzędy są do 15, klienci dzwonią w dzień, wieczorem jest ciemno. Nie ma siły, część pracy przypadnie na godziny pracy u pracodawcy, oczywiście jest jeszcze kwestia sprzętu i samochodu, komputera z programami.
Znałem ja ludzi, co kupowali do domu taką samą drukarkę, jak mieli w pracy, żeby podkradać tusze (papier zresztą też).
Znałem tez pracodawców, którzy oczekiwali, że po powrocie z terenu o 17 na rano będą mieć szkice i obliczenia zrobione, goli ścisłości.


> Powiem inaczej Może co niektórych ściskać, że
> pracownik zarabia więcej niż pracodawca, co w
> naszej branży często się zdarza.

Taak,. bo nie ponosi kosztów, nie płaci za siebie zusu, klientów pozyskuje spośród klientów szefa.
Dlaczego w ogóle zawraca sobie głowę chodzeniem do pracy?
Jest po prostu nieuczciwa konkurencją.
Przypadek z branży handlowej (sklep z akcesoriami do domu na zamówienie): koleś otworzył firmę na żonę i 2/3 klientów, którzy przychodzili do sklepu z wypasioną ekspozycją i katalogami kierował na siebie, tzn. na żonę - niektórzy pewnie nawet się nie zorientowali, że kupili w innym sklepie, niż w tym do którego przyszli.
Sprawa się rypła, jak się zaczęły reklamacje i zwroty, + założony monitoring w sklepie, bo coś się nie zgadzało (klienci część paczek odbierali w sklepie).
Ale co to komu przeszkadzało?

> Znajomy od początku roku przyniósł do firmy w
> której pracuje ok. 30 drobnych (1000-1500 netto)
> zleceń. gdy teraz 2 tyg. temu pół żartem wspomniał
> o jakiejś premii to dostał pod stołem 100 zł
> jednorazowo.

Dlaczego nie miał umowy prowizyjnej, uwzględniającej koszty wykonania tych prac? Ech, ci geodeci naprawdę są niepoważni i nie potrafią liczyć.

> Postanowił wszystko to co dostanie robić dla
> siebie (jego żona ma uprawnienia).
> Z końcem roku
> zobaczymy co się u niego zmieni, ale pewny jestem
> kto będzie żałował.


A ma sprzęt? Firmę? Dlaczego czeka na koniec roku, zamiast zatrudnić się u żony?



> Moim zdaniem na takie rzeczy trzeba mieć wyjebane
> jako pracodawca i się przypadkiem od tego nie
> uzależniać.
>
> Myślicie, że murarza do którego się tak
> porównujemy obchodzi, że jego pracownik dorabia po
> godzinach na wykończeniach ?

Oczywiście, że tak jest. Zwykle jakiś młody żeruje na dobrej opinii szefa, i często ja mu psuje.

> kończąc, to nie jest sztuka w naszej branży
> zarobić 6-10k netto pracując po 12h dziennie.
> Sztuką jest zarobić tyle pracując po 8h.

I to na swoim, bez pasożytnictwa na firmie złego pracodawcy.
W końcu działalność może otworzyć każdy, uprawnionego można zatrudnić i dac mu wypasiona umowę z lojalką.
Ale nie ma obowiązku chodzenia do pracy, po co się zmuszać?