kolas Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Niestety wszędzie to samo i jest to efekt
> podejmowania działalności gospodarczej przez młodą
> kadrę żądną lepszych zarobków. Zwalniają się ida
> na krótkie bezrobocie w celu otrzymania dotacji i
> darmowym sprzętem i niejednokrotnie samochodem
> tatusia wykaszają najprostsze roboty. A
> najprostsze są właśnie obsługi niewielkich
> obiektów- niewielki kontakt
> z PODGiK w zasadzie tylko inwentaryzacja na
> koniec. Zamykamy kółko nie możemy więcej płacić
> etatowym pracownikom bo niskie ceny, pracownicy po
> liźnięciu wiedzy idą na swoje i powodują obniżkę
> ceny. Po 2 latach rezygnacja z zawodu i sprzedaż
> sprzętu. Lecz są już następcy, świeżo wykształceni
> z 2 letnim stażem, przyjęci na miejsce tego który
> rezygnuje z zawodu. I tak dalej. Działam w
> Warszawie i okolicach i kierownicy budów,
> kontraktów oczekują 4-4,5 tys za całomiesięczną
> kompleksową obsługę. Pojawiła się już nawet
> ukraińska firma wykaszająca nawet młodzież z
> obsług.
> Tzn. firma zarejestrowana w Warszawie przez
> obywateli Ukrainy, jakiś emeryt im poświadcza
> kierownictwo prac i heja.

A czego mają chcieć młodzi? Dalej po studiach rypać w terenie za 2500 zł do ręki? Oczywiście najniższa krajowa na umowie + kasa pod stołem, bo tak zawrotne pieniądze opodatkowane zgodnie z prawem to zbyt wielkie obciążenie dla tytanów biznesu branży geodezyjnej... Skończyłem studia 7 lat temu, w zawodzie nie pracuję od 6 lat i jak rozmawiam z ostatnimi wytrwałymi z mojego rocznika to się włos na głowie jeży.
Ludzie pracują za 3000 zł na rękę (zgadnijcie ile mają wpisane na umowie) w miastach, gdzie metr kwadratowy mieszkania kosztuje 8000-9000 zł, pracując "w sezonie" (czyli ponad pół roku) po 9-12 godzin dziennie i cieszą się, jak wielkie panisko "prezes" (co to nawet spółki z o.o. nie potrafi założyć, a podpisuje kontrakty na obsługi budów za miliony złotych i odpowiada całym majątkiem) zapłaci w terminie. To dziwicie się, że młodzi próbują walczyć o siebie i idą na swoje?
Jak "prezesi" nie potrafią zatrudnić człowieka po studiach (nafaszerowanego teorią, ale po żadnych studiach w tym kraju ludzie nie są przygotowani do pracy, więc to słaby argument) dać mu przyzwoitej pensji i po tych 3-4 latach zapłacić im minimum średniej krajowej, to znaczy, że to nie problem jest w pracownikach, tylko w właścicielach firmy. A jak rynek jest taki jaki jest i sobie firma nie radzi, to trzeba zamknąć biznes i się przekwalifikować, a nie narzekać na innych. Może trzeba umieć zawalczyć czymś więcej niż tylko jakością? W budowlance wszyscy od lat potrafią podnosić ceny, tylko nie geodeci.

Tak mi się jeszcze przypomniało, a'propos tego, że niskie zarobki pracowników to wina dużej ilości młodych, którzy poszli na swoje. Mój kolega pracując w jednej z "geodezyjnych biedronek" w Krakowie obsługiwał budowę trybuny na Stadionie Wisły Kraków. Zdecydowanie niełatwa robota, walka o pojedyncze milimetry przy tyczeniach itd. Za 1300 zł, 12 lat temu. Argumentem szefostwa też byli ci mityczni "młodzi na własnej działalności".

I szybka rada dla młodych: nie dajcie sobie wmówić, że 3000 zł to jakieś kokosy (z resztą każdy bank wam to szybko uświadomi, gdy pójdziecie spytać o kredyt na mieszkanie). Po geodezji na AGH przynajmniej 1/3 ludzi pracuje w korpo, 8 godzin dziennie w klimatyzowanym biurze, co roku podwyżka, pensja zawsze na czas, oczywiście . Widełki po 3-5 latach pracy: 4000-12000 netto (oczywiście na umowę o pracę, nie na B2B ).



Zmieniany 1 raz/y. Ostatnio 2019-10-06 00:20 przez Ku6i.