Re: zeszmacenie naszej branży
Autor:
Harpagon (---.siec.idealan.pl)
Data: 16 paź 2019 - 14:31:33
Dla mnie zeszmaceniem branży jest też bylejakość wielu geodetów. I to nie chodzi o tych młodych ani o tych, co dorabiają. Chodzi o wszystkich, którzy odstawiają "lipę" i dzięki temu nie ma możliwości konkurowania z nimi. Przykład z ostatniego czasu: robię WZG, dokumenty scaleniowe z 1935 roku. Okazuje się, że przez wszystkie lata od scalenia, nigdy żaden geodeta nie wysilił się, by odszukać choćby jeden znak osnowy scaleniowej, a były one stabilizowane palami drewnianymi obsypanymi kamieniami i z podcentrem. Robót geodeci wykonali tam niemało, mniejszych i większych, map, mapek, podziałów, wznowień itp. Wszyscy bazują na transformacji wykonanej 30 lat temu - UWAGA! - na dwa sąsiednie znaki osnowy leśnej na granicy obrębu!!! Odnalazłem te 2 znaki i pomierzyłem - nie siedzą ponad metr, bo to ciągi N-tego rzędu uwiązane 10 km gdzieś tam hen... Wszystko co zrobiono w tym obrębie (ok 400 ha) nie siedzi o ten metr lub przeważnie więcej: nowe budynki, płoty itd... Faktem jest, że sprawa dziś nie jest łatwa - 3 dni w terenie poszukiwań ze szpadlem i 3 dni rozmaitych obliczeń całej osnowy w wiosce i studiowania dokumentów, szukania błędów itp. Ale da się! Tylko, że koledzy po fachu uśmiechają się ironicznie, bo oni "zarabiają" a nie "bawią się w wykopki". Czy ja za to WZG wezmę więcej niż ten, co zrobi odbiornikiem GPS w niecałą godzinę? Nie wezmę, bo ceny na lokalnym rynku wszyscy znają. Zarobek więc żaden, ale inaczej nie umiem... Dlatego jeżeli inspektor w ośrodku ćwiczyłby takich, co bazują na współrzędnych "z kosmosu" i niczym innym - byłbym za. Ale musiałby mieć sam pojęcie o tych rzeczach, a nie ma.