Autor:
nil20 (---.146.183.208.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
bartek35 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Jestem klasyfikatorem i taki manewr nie przejdzie
> bez operatu klasyfikacyjnego, chyba, że pod
> stołem. Gmina nalicza podatki na podstawie
> użytków, funkcji budynków z ewidencji. Tu się
> kłania roz. w spr. EGiB.
> Pogadaj z lokalnym klasyfikatorem bo się narobisz
> na próżno.
Ależ przechodzi i to bardzo często.
Bo klasy nikt nie zmienia, tylko użytek na danej klasie.
Analogicznie, jak "deklasujemy" grunt w związku z inwentaryzacją budynku, tyle że na odwrót.
Szczególnie robi się to przy przywracaniu głupot, jakie powstały z "automatu" przy modernizacji EGB.
Ludzie nie przychodzą na wyłożenia, bo w ich mniemaniu nic się nie zmieniło w sposobie użytkowania i dopiero po fakcie się dowiadują, że teraz to muszą złożyć wniosek "o zmianę", której nie było.
Dlatego starosta, a raczej geodeta powiatowy, który nie ma ochoty łazić po sądach w takich sprawach, opiera się na własnych dokumentach archiwalnych, w tym na stanie sprzed modernizacji.
Nawet, jakby określenie tej klasy wymagało jakichkolwiek czynności w terenie (opisz, co dokładnie robisz do oceny klasy pod posadzką budynku, pod placem wysypanym szutrem itd, to może być nawet ciekawe, georadar jakiś?) to może wyznaczyć do tego chyba dowolnego pracownika lub osobę z ulicy a całość przeprowadzić z urzędu:
"Czynności, o których mowa w ust. 1 pkt 1–3, przeprowadza osoba upoważniona przez starostę, zwana dalej „klasyfikatorem”"
A czy ta osoba skończyła szkołę w Puławach albo inną, czy nie, to ma dziś jakieś znaczenie?
W moich stronach klasyfikatorzy obecnie z zapałem wykonują tylko jeden rodzaj klasyfikacji, czyli zmieniają klasę III na IV do celów uzyskania warunków zabudowy , na wniosek
.
Dlatego u nas wystarcza operat z WZDE i z wnioskiem właściciela, w operacie ewentualnie odbitka z mapy klasyfikacyjnej z zaznaczeniem, jaką klasę przyjęto z gruntów przyległych dla gruntów pochopnie wyłączonych z klasyfikacji.