U mnie masakra - robót tyle, że nie mam nawet czasu podrywać "ryczących czterdziestek".
Ludzie powypłacali pieniądze z banków (rozeszła się fama, że rząd będzie blokować konta) i ich jedynym marzeniem jest: dzielić, wyznaczać, projektować, mierzyć, mierzyć, mierzyć..
Klienci czekają przed biurem w długiej kolejce - i tak codziennie.
Sam już nie wyrabiam, dlatego połowa inspektorów z mojego powiatu pomaga mi po godzinach. Dzięki temu operaty przechodzą szybciutko, gładziutko i bezproblemowo.
Aha, zapomniałem dodać, że oczywiście zainwestowałem w wielkie reklamy na każdym wyjeździe z miasta: " Firma ...... - Twój geodeta na trudne czasy". Na reklamach uśmiechnięty inżynier w kasku przekazuje także uśmiechniętym klientom zwój map.
Cóż z tego, jak większość zarobku idzie na utrzymanie aut firmowych i mandaty