PiotrM Napisał(a):
-------------------------------------------------------

>
> Przepraszam , koledzy. Już nie wytrzymałem. Co to
> znaczy: emeryt na niczym się nie zna, nigdy nie
> był w terenie a mapę podziału widział z daleka.Toż
> to typowe dla młodych (geobocian) lekceważenie
> starszych. A co Ci emeryci dotychczas robili?

... nie odniosę się do reszty, ale do tego z chęcią.
ogólnie dzięki za odp., tak sie jednak sklada, ze ja właśnie jestem w wieku zaniedługo przedemerytalnym , w każdym bądź razie na pewno ciężko powiedzieć o mnie młody, skoro moje dzieci już studiują. druga sprawa odkąd zaczalem pracę w PODGiK zaczałem też mieć styczność z wieloma geodetami (a nie tylko z kumplami na budowach) i również biegłymi sądowymi, sprawa o tyle ważna, że zacząłem przeglądać i w jakiś sposób oceniać wyniki pracy wszystkich powyższych i o ile kiedyś miałem o nich jak najlepsze zdanie, tak teraz niestety je zmieniłem... i tak, podtrzymuję i potwierdzam z całą stanowczością, że emeryci nie powinni już pracować, chyba że jako "ciało doradcze", ale na pewno nie jako wykonawcy, z uwagi na swoje technologiczne zacofanie oraz brak znajomości zbyt szybko zmieniających się przepisów.

młodzi nie mają czasu na czytanie ustaw, bo trzeba zarabiać, a starzy nie czytają ustaw bo uważają, że geodezja dalej stoi na etapie jak 30 lat temu, a niektórzy nadal są zdziwieni, że już nie ma instrukcji... to nie jest żart.
starzy o tyle są gorsi, że nic im nie wytłumaczysz, bo większość uważa że skoro pozjadali zeby na geodezji to mają monopol na wiedzę absolutną... młodzi są różni, ci bardziej bezczelni kłócą się o wszystko, ci mniej czasem słuchają ...

żeby była jasność : ja uważam, że powinna być zachowana równowaga i korelacja, że młodzi się uczą od starych tak jak w życiu po prostu, ale u nas starzy geodeci nie są w stanie prawie niczego nauczyć młodych bo raz że przepisy już są inne, a dwa że technika też poszła do przodu, bo jednak kiedyś to szło wolniej. na pewno imponują podejściem do czlowieka i w terenie w czasie np. rozgraniczeń potrafią gadać w ludźmi, czego młodym znowu brakuje.

biegli sądowi to osobny temat, ale żeby zostać biegłym to wystarczy przeczytać wymagania w byle jakim sądzie rejonowym, zarobki są (przynajmniej u nas w regionie) mocno średnie, więc siłą rzeczy ci prawdziwi fachowcy nawet nie patrzą w tę stronę, a ktoś lukę musi zapełnić, więc zapełniają emeryci na zasadzie dorobienia sobie do niskiej emerytury.
operaty podziałowe dla potrzeb sądowych z całego starostwa trafiają do mnie do weryfikacji, na palcach jednej ręki z odjęciem 3 mogę policzyć dobrych biegłych, którzy dają radę. reszta zatrzymala się na etapie tyczki w butelce na punkcie oraz jednego protokołu granicznego/aktu ugody na wszystkie roboty. i kamieni w terenie oczywiście nigdy nie ma, "bo wyorali".

przepraszam, jesli ktoś sie czuje dotknięty, ale pisze co widze i jako geodeta z prawie 30letnią praktyką w terenie i 20-letnim stażem własciciela firmy ... no powoli zmienia mi się optyka, że nie wszyscy tacy wspaniali jak tu piszą. łącznie ze mną .
i w ogóle to też jest temat rzeka, chyba nie na ten wątek.