geobocian Napisał(a):
-------------------------------------------------------

> wydaj mi się, że tutaj dorabiasz już swoje teorie
> do postawionej wcześniej tezy.. ile masz takich
> podziałów, gdzie klient mieszka w Niemczech? 3
> rocznie? ile podziałów ogólnie robisz rocznie? i
> jaki to % tych "kłopotliwych" w ogólnej liczbie?

Obecnie prawie wszystkie. Jak nie w Niemczech, to w Warszawie, na Śląsku, w Londynie, w Norwegii. Działki przepisane na dzieci, dzieci sprzedają na rekreacyjne itd.
W dodatku w czasach COVID wszystko trzeba załatwiać korespondencyjnie lub zdalnie, ja wysyłam pisma do ludzi, oni mi odsyłają, ja wrzucam do jakiś pudeł w powiecie itd.
Albo klienci oczekują, żeby im to przywieźć do domu, najlepiej po 17 lub w sobotę, a powiat długi i szeroki na 70km. Tylko tanio i w ryczałcie, więc koszty pełnomocnictw nie wchodzą w grę.
Bardzo mało osób jeszcze ogarnia podpis elektroniczny, mało kto umie (albo chce) samodzielnie złożyć wniosek o podział, obserwuję wtórny analfabetyzm na terenach wiejskich.



> wczesniej napisałeś też, że obecnie można wiele
> spraw załatwić przez ePUAP, są maile, podpisy
> kwalifikowane, więc zleceniodawca z drugiej części
> Polski odpada, poczta polska to niejedyny obecnie
> dostawca wiadomości... czas to pieniądz w każdej
> sytuacji, ale NILU20 podziału nie robi się w
> tydzień, no troche obiektywizmu pliss, poza tym
> wiedząc o czekających kłopotach np. klient z
> Niemiec to możesz doliczyć te 100-200 zł
> dodatkowych kosztów. mówiąc klientowi na co pójdą
> te dodatkowe pieniądze.
>
Zadzwoni do kolesia, który wydrukuje te wypisy bez pelnomocnictwa, na telefon, bez dodatkowych kosztów.



> > Najbardziej boli bezsensowność dołączania tych
> > dokumentów poza samą opłatą.
>
> tutaj zgoda, bo dostep do sieci jest ogólny,
> niemniej jednak taka sytuacja jest totalnie
> bezsensowna jedynie w przypadku miast na prawach
> powiatu, gdzie organ prowadzący PODGiK i wydający
> decyzje to to samo, ale już w powiatach tzw.
> ziemskich, gdzie jeden powiat ma w obsłudze
> kilka-kilkanaście gmin to już nie jest takie
> jednoznaczne i bez sensu, bo na dzień dzisiejszy
> gminy nie mają wglądu bezpośrednio w bazę EGiB,
> więc niby jak mają sprawdzić zgodność zapisów w KW
> i EGiB? dzwonić za każdym razem?

Na e-kw ani na geoportal krajowy i powiatowy ( w kwestii mapy EGB i zasadniczej) się nie dzwoni, do tego ludzie składają oświadczenie o zgodności stanu z KW ze stanem faktycznym, do tego przed decyją GEODETA UPRAWNIONY dostarcza mapa z projektem podziału UWIERZYTELNIONĄ przez starostwo za zgodność z bazami w tym EGB - noż k.. mać, ręce opadają!


> no chyba nie o to
> chodzi...

Chodzi tylko o kasę, w tym o to , żeby 40% petentów najpierw poszło do urzędnika i odebrało skierowanie do konkretnego specjalisty prywatnego, u którego zostawi drugą część kasy a urzędnik zainkasuje prowizje handlową lub sam to zrobi niczym np. specjalista ortopeda ze szpitala/przychodni publicznej w ramach wizyty prywatnej.

> mapy, przynajmniej u nas są dostępne w całości w
> necie, więc przy odrobinie dobrej woli w gminie
> mogliby z tego zrezygnować, tylko że ustawodawca
> nie przewidział takiej sytuacji,

Ano tak, ten mityczny, nieznany, nieprzewidujący ustawodawca, który tylko rękami kolesi z SGP potrafi czasem podrzucić jakąś karteczkę przy okazji zmiany zupełnie innych przepisów.
Sukces ma bowiem wielu ojców, porażka jest sierotą.


> nie masz racji, bo nikt nie kazę Ci załatwiać
> spraw jako pełnomocnik, ja prowadząc firmę przez
> 20 lat tylko jeden raz występowałem jako
> pełnomocnik strony, to kwestia dogadania z
> klientem i informacji o kosztach..

Kolego, nie będąc urzędnikiem, nie mając pełnomocnictwa, nie kupię w starostwie dokumentów na siebie, muszę jakoś to dać na początku roboty in blanco do podpisu klientowi.
A bywają przetargi np. a ZRID z dostarczeniem dokumentów do zmian w KW.

> każda operacja (np.wpływ wniosku albo nawet
> wykonany wypis) rejestrowana jest w systemie

Z wyjątkiem konsultacji telefonicznej.
Do tego mieliśmy różne sposoby naliczania opłat w ogóle w poszczególnych powiatach, np. przy uwierzytelnianiu jedni uwierzytelniali, inni nie musieli, nikt tego nie sprawdza.

Ogólnie mnie nawet nie chodzi o same koszty, co po prostu o absurdalną obecnie upierdliwość tego systemu.
Powtarzam też tezę od początku: klient zapłaci więcej, żeby zrobić to za niego.
Albo zakładamy geoportale i rezygnujemy z połowy urzędników oraz drukowanych załączników, albo darujmy sobie geoportale i wydawanie pieniędzy na systemy, skoro są do niczego, albo tworzymy jeden urząd katastralny od nieruchomości, podziałów, map, KW. Najlepiej wirtualny obecnie.
I twórzmy przepisy, które do tego dążą a nie do tworzenia kolejnych stanowisk i opłat.
Reszta to detale a korupcja i nepotyzm były i będą zawsze, w każdej branży.

Ps. obecnie najbardziej o kasę żałośnie skamle służba geodezyjna, czego dowodem są ostatnie zmiany przepisów i wyjaśnienia GGK, jak traktować wykonawców celem zwiększenia przychodów.