Harpagon Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Tak, gminy dostały pismo od GGK. Ale nie mają
> prawa rządać niczego, co nie ma umocowania w UOGN,
Nie do końca, bo mogą uprzejmie donieść do starosty, że ktoś pracuje na """kradzionych""" dokumentach.
Odnośnie wypisu i kopi mapy ewidencyjnej sprawa dla mnie zawsze była oczywista, że to powinny być dokumenty zakupione na wniosek, choć oczywistym jest, że nie powinno się już tych dokumentów wymagac wcale, dane sa dostępne a ich zawartość jest potem powielana na mapie od geodety.
Ale co do wpp już to jest problematyczne, bo wpp robi geodeta, chioć nie ma takiego wymogu w UGN.
Zwykle te same miasta, któe wymagają zakupu mapy zasadniczej jednocześnie chcą, żeby na tym etapie były zarezerwowane mianowniki, ponadto w przypadku, gdy w finalnej wersji pola powierzchni z jakiegoś powodu będą różnić się choćby o 1m2 chcą wznowienia postepowania od początku.
Dlatego przed zmianą przepisów, pomijając ten wyrok WSA, mieliśmy zgryz: albo kupujemy mapę i robimy WPP niekoniecznie się pod nim podpisując, albo wykorzystujemy mapę do zgłoszenia (często trzeba ją było zaktualizować) i uwierzytelniamy do postepowania jako etap pracy - czego chyba nikt nie robił - lub podrzucamy do gminy bez uwierzytelnienia, udając, że nie jest to opracowanie do celów postępowania (choć wydawane jest postanowienie).
Obecnie nie ma uwierzytelnienia, ale dalej może być tak, że trzeba mz uaktualnić, zanim zrobi się wp - bo np. trzeba domierzyć dokładnie budynki lub jakieś zagospodarowanie istotne dla podziału albo przeliczyć granice, które tną na mapie budynki.
I teraz jest jeszcze większa dupa, bo dając taka zaktualizowaną mapę zasadniczą niezgodną z tym, co jest w geoportalu, w rzeczywistości nie dajemy kopii mapy zasadniczej.
Czyli etap.
Czyli do podziału UGN mamy już minimum 3 etapy po 100:
- wpp
- projekt
- utrwalenie
Tylko jedna rzecz mnie zastanawia, czy będzie się dało do projektu wykorzystać rezerwacje mianowników z etapu WPP
Stad wniosek, że przed podziałem powinien być etap doprowadzenia do ładu i składu stanu EGB i BDOT, GESUT za 100 zł, następne 100 na zgłoszenie na wwp i projekt jako praca etapowana w jednym zgłoszeniu (tylko czy mapa do wpp ma być uwierzytelniona jak projekt podziału? czy ewentualnie mapa kupiona na wniosek z wrysowanym wpp ma mieć dopisany gdzieś numer zgłoszenia, w którym dokonaliśmy nielegalnej rezerwacji mianowników?) i potem 100 zł na ewentualne utrwalenie po decyzji.
A na koniec znów trzeba na dodatek kupować "dokumenty do zmian w KW" jakby nie można było wykorzystać dokumentu najbardziej oczywistego, zawierającego wszelkie dane, czyli mapy załączonej do decyzji oraz zawiadomienia z EGB do KW o wprowadzeniu zmian.
Czy to się dało bardziej skomplikować?
Czy to da się uprościć, żeby procedura podziału dla właściciela była maksymalnie w pięciu krokach, a nie jedenastu?
Oczywiście tak, gdyby nie nadrzędna rola służby geodezyjnej w tym procesie, polegająca obecnie na poborze opłat pod każdym pretekstem.
Komedia, bo z tych opłat nie wystarcza i tak chyba nawet na pensje poborców, to taka odwrotność podcinania gałęzi, na której się siedzi, coraz bardziej konwulsyjne próby wiązania sznurkami tego odpadającego od branży budowlanej konaru.
Chciałbym, żeby piszący kolejne standardy i zmiany przepisów w ogóle inaczej podeszli do zagadnienia, żeby po prostu spróbowali zrobić symulację poszczególnych prac geodezyjnych oa A do Z, w szczególności podziału z koniecznym ustaleniem granic, żeby sobie uzmysłowili jak to wszystko wygląda w całości i ile jest absurdów w ich procedurach, dopiero potem żeby zastanowili się co z tego wyrzucić i jak to uprościć.
A skoro robią to teraz geoinformatycy, to żeby spróbowali sobie w głowie napisać aplikację "podział" która się nie zawiesi ani nie zapętli na żadnym etapie i nie zużyje za dużo baterii.