geobocian Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> nil20 Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
>
> >
> >
> > A to rozumiem, że jak posprzątane, to źle?
> Bałagan
> > lepszy?
> > A co zrobią temu sprzątaczowi?
>
> może "po ptokach" będzie jaśniej.
>
>
> > Że tak spytam, poszkodowany właściciel działki
> > pójdzie do sadu skarżyć panią z ewidencji, że
> > bezprawnie, zgodnie z jego wolą, działkę mu
> > podzielono? Choć sam za geodetę zapłacił?
>
> nie znam kulisów. biegły przyszedł, opowiedział
> sytuację i poszedł. wszystko w trakcie poprawiania
> operatu.
> urzędasy mają to do siebie, że jak nie wiedzą co
> zrobić to na koniec korzystają z wyroków sądów. w
> PL nie ma prawa precedensu, ale jakiś wyrok,
> wydany w sądzie powszechnym przez niezależnego
> sędziego daje ogólny pogląd na możliwą
> interpretację wątpliwych zapisów ustawowych. w
> przypadku podziałów rolnych, kiedy przyjęcie
> operatu jest równoznaczne z decyzją podziałową
> urzędasy zastanawiają się 3x dłużej i 2x wolniej.
>
>
> dlatego harpagon nie ma racji. ale nie wiem jak z
> nim dyskutować, uparł się chłop przy swoim płocie
> i nichuchu żadnych argumentów juz nie przyjmuje..
> więc niech mu będzie, że operat będzie przyjęty,
> on pochwali się zleceniodawcy, że sprawa
> załatwiona, nawet protokół pozytywny zaniesie,
> potem szczęśliwy skasuje pieniądze za ten
> podział.. po czym na etapie wprowadzania do EGiB
> zostanie wydana decyzja odmowna, bo na tym etapie
> ja niestety dla niego mam prawo już jechać w teren
> i przeprowadzić wizję terenową i stwierdzić to czy
> tamto. np. to, że tam wcale nie ma roli tylko
> wlasnie rusza budowa nielegalnego osiedla, albo że
> w studium jest co innego... jak będę upierdliwy to
> znajdę nawet ropę na tym polu...
>
> dlatego jeśli mam wątpliwość to wolę odrzucić
> operat juz na etapie weryfikacji i nie bawić się
> potem w te papierkowe pierdoły i wydawanie
> decyzji, od której ktoś tam się bedzie odwoływał
> albo i nie.
> chcę też oszczędzić zdrowia harpagonowi i jego
> zleceniodawcy, po co ma ten zleceniodawca źle o
> harpagonie rozpowiadać we wsi, że skasował za
> podział, ale ostatecznie g*wno z tego wyszło, bo
> urząd i tak nie wprowadza i jeszcze jakieś
> śledztwo przeprowadzają. a jak coś znajdą? i może
> sprawa się nawet zakonczyć w sądzie? po co to
> komu?
>
> sorry, że tak się rozpisuję krok po kroku, ale
> chcialem Wam wyjaśnić jak krowie na rowie co sie z
> czego może czasem brać, a Wy nie wiecie czemu, bo
> w kolejnych etapach już nie uczestniczycie.
>
> i dopiero teraz możecie narzekać na bezkarność
> władzy i "prawo powiatowe". czyli układ.
> pozdr.
Taaa, jasne - bo my geodeci-wykonawcy to takie głupki/nieuki, a swiatło i jasność jest po stronie urzędników

.
Trzymajmy się konkretnego przykładu opisanego w poście:
1. W 2011r. została wydana decyzja WZ. Inwestycja została wykonana i odebrana - geodeta wykonujący inwentaryzację powykonawczą opisał użytek pod budynkiem jako Br - i Starostwo do jasnej ciasnej przyjęło ten operat.
2. Cytuję mojego kolegę architekta (uznanego) : "Uznaje się wtedy, że decyzja WZ została skonsumowana w sensie, że nie można już na jej podstawie zbudować tego samego (np drugiego domu jednorodzinnego na działce" - więc jakie osiedle domków ma powstawać na tej działce ?
1 + 2 + załącznik nr 6 do rozp. ws EGiB (tabela pkt 5) =

?
No bo jeśli nie jeden podział rolny, to żeby zadowolić inspektora w Starostwie ( np takiego jak kolega geobocian ) to tylko DWA podziały:
1. Wydzielenie z całej działki terenu objętego decyzją WZ - i to z art. 94 ust.1 pkt 2 UOGN , bo z art. 95 ust 7 przypieprzymy z automatu klientowi większy podatek ( B a nie Br ).
2. Podział rolny pozostałej części działki wyjściowej po uprawomocnieniu się podziału nr 1.
Droga z ubieganiem się o warunki zabudowy na połowę działki wyjściowej na 99 proc. odpada - niezgodne ze studium.
Oczywiście można spróbować złożyć wniosek o zaopiniowanie wstępnego projektu podziału na pół - ale jeśli gmina wyda postanowienie odmowne, to nadal pozostają tylko dwa podziały ( bo jak znam życie Starostwo się w tej sytuacji nie podłoży pod podziałem rolnym), a jeśli wyda postanowienie akceptujące (wątpię) - to dlaczego nie można tego załatwić najprostszą drogą i jednym podziałem rolnym bez udziału gminy ?