Atol Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> znałem kiedyś uprawnionego, który miał podobne
> podejście. Nie robił nic poza tym do czego
> zobowiązał go ustawodawca. Fachowcem był (jest)
> bardzo dobrym, ale nie wszyscy klienci go lubią za
> takie "fachowe" pełnienie obowiązków.

Tak, też znałem takich, którzy jak im architekt zlecał pomiar elewacji albo gzymsów czy choćby pikiet co 5m w przekroju wzdłuż elewacji, to mówili, że "tego się nie mierzy". Bo znali tylko "wtórnikowanie" pierworysów.
Ja tak nie mam, ale wiesz - wyznaczanie w terenie punktu o BPP= +/- 3m po prostu kłóci się z moim inżynierskim wykształceniem.
Tak, jakbym zapisywał w szkicowniku do milimetra odczyty z taśmy 50m trzymanej w rękach metr nad gruntem (oczywiście bywało, że na obsłudze budowy tyczyłem dawno temu osie taśmą i teodolitem, ale to inna historia).

Takim krzykaczom w terenie, co twierdzą, że granica jest jak w geoportalu to wytyczam ją telefonem, dla zobrazowania dokładności - bo w przybliżeniu telefon taką ma właśnie.
Kiedyś zrobiłem taki pokaz: dałem klientowi telefon, żeby sobie wytyczył punkt z geoportalu, wbiłem palik, potem wytyczyłem drugi raz - i wyszło 2 metry obok. I spytałem go, który to wg niego jest zgodny z geoportalem.
Najwięcej marudzą ci, co nie płacą za pracę geodety a czasem to oni właśnie wyrywają kamienie.
Ja nie wiem, skąd u nas taka mania przejmowania się ludźmi, którzy nie mają racji, te postawy urzędnicze "bo sąsiad może się odwołać" itd.
A z drugiej strony skąd u nas potrzeba takiego dziadowania, byle wykonać robotę taniej z założenia, np. wytyczać granice bez zgłoszenia.
Normalnie, jak się nagina przepisy (i ryzykuje w zwiazku z tym), to po pobraniu jakiejś ekstra kasy, łapówki - my robimy na odwrót, odwalamy chałę po taniości, bo klientowi się spieszy i nie ma czasu na rozgraniczenie ani kasy dla nas na porządną pracę.