Verbatim Napisał(a):
-------------------------------------------------------

>
> Doskonale geobocian wiesz na czym polega
> weryfikacja. Nie powinieneś się martwić tym, że
> zleceniodawca będzie się bujać przez kolejne
> miesiące.

wiem, ze ciezko to zrozumieć, ale strasznie mnie osobiście wkur... papierologia i marnotrawstwo czasu na pierdoły. takie "przepychanie się" urzędu ze stroną uważam właśnie za coś takiego. nikt na tym nie zyskuje, tracimy czas, bo trzeba przygotować papiery, trzeba jechać na wizje, tracimy nerwy bo Twój zleceniodawca nie rozumie o co chodzi, nie wie co urząd od niego chce, jest zestresowany sytuacją, mieszka już w swoim nowym domu, a tu cały czas "coś", a on przecież zlecił geodecie pomiar i geodeta dał mu mapke. traci też kasę, bo zdarza się potem brać prawnika i "walczyć" z systemem.
nie chce was tu obarczać głupią urzędową terminologią, ale całe takie postepowanie trwa około 1 roku z decyzjami, wizjami, odwołaniami, kolejnymi decyzjami ...
a można tego uniknąć na etapie weryfikacji.
musisz też uwierzyć na słowo, że nie wszyscy Twoi zleceniodawcy to krętacze, większość nie rozumie tych urzędowych procedur. każą mu to robi.


> Sam wiesz, i o tym piszesz, że nie
> którzy wykonawcy-biegli w prawie- różnymi
> sposobami próbują "cyzelowanymi informacjami"
> spełnić wymagania zleceniodawców. Niekoniecznie
> podając fałszywe informacje lub poświadczając
> nieprawdę. Wiedzę o faktach, informacjach mogą
> pozyskać tylko w terenie od zleceniodawcy, który
> nie do końca o stanie faktycznym je przekazują.

jakie informacje przy pomiarze powykonawczym bierzesz od zleceniodawcy? w zasadzie pomiar sieci robisz w odkrywkach, średnice widzisz, budynek stoi, ile pieter też widzisz. czy to jest garaż czy mieszkalny, hala, sklep - to też widzisz. zagospodarowanie terenu też widzisz. reszte danych dot. powierzchni jesteś w stanie wyliczyć ze swoich pomiarów.
możesz też poprosić o projekt.
nie jest nigdzie napisane, że pomiary musisz robić jednego dnia.
teoretycznie ...

więc może to kwestia ceny jaką bierzesz?




> To organ ma
> narzędzia do boksowania się z właścicielem
> nieruchomości, powinien z tych narzędzi korzystać.

wiem, wiem.. często kiedyś powtarzałem : a co oni mają lepszego do roboty? siedzą, w stołki pierdzą, kawe piją ..



> I to nie na etapie weryfikacji, lecz wprowadzania
> zmian do egib. W każdym przypadku ten wykonawca
> pracy będzie podejrzany o naciąganie zleceniodawcy
> na poszerzenie zlecenia, w tym dodatkowe koszty
> załatwienia sprawy. Z tąd te patologie
> przetargowe, zaniżania cen rynkowych. Może wniosek
> prosty zajmijmy się swoimi obowiązkami
> wynikającymi z pełnionych funkcji.

no to chyba zbyt daleko daleko posunięta teza.. nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale winą za uwarunkowania rynku obarczasz urząd i problemy ze składaniem robót do POGiK?



> Zawsze ten wykonawca powie wykonawcy, że
> chciał dla niego dobrze ale organ jest czujny.
> Znasz Kpa, wiesz także, że kosztami takiego
> postępowania można go obciążyć. Może tędy droga a
> nie dbałość o zleceniodawcę, który może okazać się
> niezłym cwaniakiem, albo staje się takim kiedy
> pozyska odpowiednią wiedzę.

rzadko kiedy zakładam złą wolę u ludzi. raczej wolę myśleć, że to kwestia pomyłki, niedouczenia albo niewiedzy.
w tych sytuacjach o których piszemy tutaj cały czas wiedzą powinien się wykazać geodeta. to jego praca, bierze za to pieniądze.
nie wnikam czy dobre czy po kosztach - to sprawa rynkowa. nie urzędowa.

pisałem juz wcześniej : wiem jak wygląda praktyka z obu stron, ponad 20 lat prowadziłem firmę. teraz od kilku dobrych lat uczestniczę w tych glupich postępowaniach jako urzędnik, będących efektami pracy właśnie geodetów.
dlatego nie zgadzam się z Tobą. ale rozumiem co piszesz.
każdy ma swój punkt widzenia i cały czas próbujemy zbliżyć stanowiska


> Jak widzisz w żaden sposób nie można zgodzić się z
> tobą, powiem więcej można podejrzewać, że cudzymi
> rękoma, w sposób nieuprawniony próbujesz obarczyć
> wykonawcę pracy nadmiernymi obowiązkami.
> Żartuję albo...
> pozdrawiam serdecznie

pisalem to juz kiedyś : baza nie jest moja, ani starosty tylko Wasza. brzmi paradoksalnie, wiem, ale to nie ja z niej korzystam. tylko Wy na prawie każdym etapie waszej pracy. co wlożycie to tam jest. i nie pisze tego złośliwie, ja naprawde tak uważam.
sposób korzystania z tej bazy określa przepis. jest jaki jest, ale nic nie stoi na przeszkodzie żeby go zmienić. tylko kto tym ma się zająć? ja? a po co mi to? .. generalnie o zmianach w PGiK pisaliśmy już kiedyś w innym wątku. wnioski były chyba jednoznaczne.

z bazy korzystają też gminy, bo podatki jakoś muszą naliczyć. a
potencjalni inwestorzy mają obecnie już wiele rzeczy za darmo. nie potrzebują do swoich opiniodawczych celów ani geodetów, ani PODGiK.
ja nie chcę nikogo obarczać nadmiarem pracy, ani zbieraniem niepotrzebnych informacji. ja tego nie potrzebuje.
tyle.

nie wszyscy z Was są tak samo profesjonalni. punkt spojrzenia na sprawę zmienia się szybko pod wpływem tego co "sprawdzasz". jeśli Tobie zdarzy się 1 raz w roku "podkolorować" rzeczywistość i oddać robotę.. no taką, żeby zleceniodawcy zrobić dobrze, a ja takich robót widzę przy weryfikacji czasem po 2-3 dziennie (zgłoszeń rocznie mamy ok. 4 tys.) to kto wg Ciebie ma szersze spojrzenie na treści wprowadzane do bazy? piszę wam tutaj szczerze jak jest.
i nie wiem skąd Twoje (wasze) częste wyobrażenie, że w urzędzie ludzie są ślepi i głupi, geodezji nie kapują ni w ząb, nie potrafią skorzystać z Googla, nie jeżdżą po terenie. co prawda mówię teraz za siebie i wydział w którym pracuje, ale myślę że w większości jest podobnie.
wiem, że nie w każdym, zeby była jasność.
rozpisałem sie. nie chciałem .
pozdr.