Witam
Co byście zrobili z takim przypadkiem?

Działka leśna o długosci ok. 900 m.
Było zrobione rozgraniczenie w 1989 r i wydana decyzja zatwierdzająca.
Na gruncie w części zachowały się słupki betonowe.

Punkty graniczne działki - czworobok (4 szt) zachowały się lub są proste do wznowienia.

Problem pojawia się na liniach granicznych, gdzie do tej pory odnalazłem po 1 punkcie pośrednim na obu długich bokach.
Jeden odbiega 1,70 m od linii drugi 2m (wtym samym kierunku).

Z dokumentacji rozgraniczeniowej wynika, że punktów było znacznie więcej - po 16 na każdej linii (jeszcze ich nie szukałem dokładnie) - i nie są wyraźnie widoczne.

Zastanawiam się, czy nie zostawić tej roboty, bo nie wiem co robić.
Czy szukać wszystkich pośrednich stabilizowanych (jest szkic z domiarami oraz obl. współrzedne).
I co dalej z nimi?
Jesli były przy rozgraniczeniu wskazane ludziom? Za pewne tak. To czy są obowiązujące? Moim zdaniem nie, ale strony podpisały protokół wierząć geodecie. Geodeta, już emerytowany, miał bardzo dobrą opinię.

Protokół i szkic graniczny nie odnoszą się bezpośrednio do punktów pośrednich.
W protokole dopisano, że "przytyczenia linii dokonano na życzenie wnioskodawcy metodą domiarów prostokątnych".
Decyzja zatwierdzajaca wydana, ale nie odniesiono się do jakichkolwiek nr punktów granicznych.

Sprawdzę jeszcze współrzedne z operatu, czy tu nie ma jakiejś różnicy.