Zatrwożony jestem niebywałą spójnością przepisów i interpretacji, które dotyczą problematyki związanej ogólnie z tematem granic w ujęciu geodezyjnym.
Odnoszę wrażenie, że co przepis, to kolejna wizja wysoce niesprecyzowana o tym, jak geodeta ma zrobić coś z tą nieszczęsną granicą.

Chwilami wydajemy się być bardziej gorliwi od samego właściciela a zarazem coraz bardziej nieudolni jako wykonawcy najstarszej profesji...

Musimy sobie uświadomić jedną rzecz - geodeta nie ustala ani nie znosi granicy prawa własności , bo ona sama jako pojęcie niezwykle abstracyjne i subiektywne jest funkcją zmiennych - czasu, norm prawnych i matematycznego sposobou opisu przestrzeni (czym zajmujemy się my
Upływ czasu (zacierające się naturalne granice, walące się płoty, podorywane miedzie), zmieniające się przepisy (możliwość zasiedzenia gruntów SP wg. KC, zwiększające się wymogi dot. jakości pomiarów i stos. narzędzi) i dostępność dobrej jakości układu odniesienia przestrzennego (
osnowy III klasy GPS itp.) sprawiają, że granica działki ma mało wspólnego z granicą własności lub jak to kiedyś określano władania.
Narzekamy, że dane funkcjonujące w ewidencji są beeeee, a my dzisiaj z naszymi dżipisami i totalami pomierzymy i ustalimy granice na cacy.
Pytam się w takim razie - skąd wzięła się ta ewidencja - z sufitu?
Ktoś , kiedyś , lepiej lub gorzej (taśma, foto, tachimetr, itp.) ustalił granice w taki sposób , że spełniało to ówczesne normy i potrzeby państwa - nadano temu wymiar urzędowego rejestru, za którym stał i stoi aparat państwowy.
Na bazie tychże pomiarów, założona została EGiB, która aspiruje obecnie do szeroko-rozumianego katastru.

Ta ewidencja stała się więc urzędowym źrodłem danych do opisu granic prawa własności właścicieli działek.

Nie bez powodu więc mówi się o PRZYJęciu granic nieruchomości w przypadku podziału działki - przyjmujemy coś , co zostało kiedyś ustalone i nadano temu wymiar prawny w postaci opisu w KW.

Pytam się - cóż to jest za opis w KW?
No... , najczęściej jest to po prostu zwykly wypis i wyrys z egib.
Nie znajdziemy tam wykazu wpółrzędnych punktów z charkterysytką dokładności w odn. do osnowy z podanym układem wspólrzędnych, tylko mniej lub bardziej pogniecioną "mapkę"- to tyle.

Mylne jest ogólnie nawet określenie - podział nieruchomości.
Bardziej odpowiadałby termin podział (katastralny) działki.
Po podziale geodezyjnym obie działki nadal tworzą nieruchomość, więc samo to określenie nadaje zbyt wielkiego wydźwięku sprawie.

Wracając do przyjmowania granic - przyjmujemy granice nieruchomości wówczas, gdy przenosimy geodezyjnie na grunt opis nieruchomości z księgi wieczystej, a ustalamy, gdy brak jest opisu w KW lub zachodzi konieczność rozgraniczenia z przyczyn opisanych w stosownych przepisach (ładnych parę miesiecy lub ciągnące się latami postępowanie sądowe).

Wszystko OK, tylko pozostaje pytanie - gdzie w całym tym galimatiasie usytuować właściciela, który chce podzielić swoją działkę i chce to zrobić w możliwie przyzwoitym terminie?

Rozważmy jeszcze raz mądre określenie - PRZYJęCIE GRANIC.
Jak na dwuznaczność naszych przepisów, jest to określenie dość precyzyjne, które nie występuje (na szczęście !!!!) w innych przepisach prawnych oprócz słynnej G5, która na szczęście przepisem nie jest..

PRZYJMUJEMY to , co mamy, najlepiej wg opisu z księgi wieczystej (czyli jednak nadrzędność granicy prawa własności nieruchomości w ujęciu wieczysto-ksiegowym) nawet jeżeli okaże się, że dane w naszym katastrze są jak dzwon, tylko niestety niezgodne z opisem w KW....
Zwróćmy uwagę z jednej strony na abstrakcyjność tego zapisu a z drugiej strony na pewną konsekwencję... - skoro przyjmujemy granice NIERUCHOMJOśCI, to w rozumieniu przepisów KC są to granice opisane w KW.

Wniosek - zmienić treść rozporządznia na " w sprawie podziału działek katastralnych " i będzie po problemie czy kura pierwsza była, czy jajko.
Suma sumarum - PRZYJMUJMY to, co mamy,a nie ustalajmy i rozgraniczajmy , bo celem nadrzędnym jest podział działki lepiej lub gorzej opisanej w KW , przesterznie w katastrze a mającej w większości przypadków niewiele wspólnego z faktycznych stanem prawnym na gruncie....

Jeżeli dodam, że za stan prawny rozumieć można równie stan wynikający z zasiedzenia , prawdopodbnie każdy podział kończyłby się na ustaleniu granicy prawa własności w sądzie , a nie o to przecież chodzi.

Na koniec , dla całkowitego skołowacenia , polecam lekturę rozdzialu 30 kontrowersyjnej instrukcji G5.
Dowiadujemy się z niej , ze " w razie sporu granicznego, ujawnionego w trakcie przyjmowania granic nieruchomości przy opracowaniu projektu podzialu nieruchomości, gdy operat ewidencyjny nie zawiera standardowych danych określających przebieg granic lub dane te są niewiarygodne, przepisy par 37 rozp. stosuje się odpowiednio." Czynności zwiazane z podziałem nieruchomości PODLEGAJą ZAWIESZENIU do czasu rozstrzygnięcia przez starostę, postępowania w sprawie ustalenia przebiegu granic działek ewidencyjnych ... ".
No to mamy wątpliwości rozwiane, ale .... brnąc dalej w sugerowanym dla celów podzialu rozporządzeniu ....

§ 39 rozporządznia EGiB mówi : ". Spory graniczne nie wstrzymują czynności związanych z założeniem ewidencji. W razie ich wystąpienia przebieg spornych granic działek ewidencyjnych wykazuje się na podstawie danych państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego lub wyników pomiaru stanu posiadania na gruncie"


Życzę powodzenia !!!!


Pozdrawiam ,
Pawel