Czytam to forum i ogarnia mnie rozpacz! Jak to jest możliwe, że często głupi psycholog po prywatnej uczelni czy nawet ekspedientka w sklepie bez wykształcenia zarabiają więcej niż geodeta?? Przecież nawet biorąc pod uwagę same warunki w jakich często zmuszony jest pracować geodeta nie ma co dalej porównywać! A studia?? Czy studiowanie geodezji i kartografii to banał?! Dla mnie nie. No chyba, że jestem z tych bardziej ociemniałych studentów, ale przykładowo samo ogarnięcie całej geodezji satelitarnej w tym momencie do poprawki nie wydaje się dla mnie sprawą łatwą, nie mówiąc już o laborkach czy praktykach w 30-stopniowym upale, gdy dostaję poparzeń drugiego stopnia, albo o możliwości połamania się za sprawą próby udźwignięcia trzech statywów!! Coraz bardziej boję się, że teraźniejsze studiowanie geoinformatyki stanie się kiedyś największym błędem jaki mogłam popełnić! Co mam robić?? Przekwalifikowywać się teraz, gdy przede mną czwarty rok studiów, a może wypieprzać stąd za przeproszeniem jak większość??
Cóż pretensje mogę mieć tylko do siebie, że wcześniej nie pomyślałam w co się pakuję