Kiedyś miałem taką pomiarową że jak było kopanie albo wycinka wizur to spod sklepu zbiegał się komplet pomocników. Nie każdy był w stanie utrzymać oręż ale to już inna para kaloszy... Co do pań to chyba jedynie delikatność i mała odporność na mróz bywa jakimś problemem. Ale w sytuacjach kryzysowych na gruncie o wiele bardziej skutecznie potrafią okiełznać podkręconą gawiedź. Cała debata odbywa się o kilka tonów ciszej i spokojniej. I efekt jest lepszy bo babki są bardziej przekonujące. Ich urok i wdzięk czasem ma taką siłę rażenia że niech się schowają kilofy i halabardy. A gdy się bryka zakopie w podłożu... to samo. Kobiecie żaden traktorzysta nie powie że nie ma czasu.