Re: Podział
Autor:
nil20 (---.cdma.centertel.pl)
Data: 15 sie 2013 - 23:18:43
wbgeo Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> W tym przypadku to jest chyba jedyne "prawo
> powiatowe", które moim zdaniem jest OK - jeśli
> chodzi o blokowanie zgłoszeń.
Widzisz, ja obserwowałem ten proces na świeżo, bo mniej więcej z moim pokoleniem wchodzącym do pracy po studiach wchodziły do ośrodków różne systemy do prowadzenia mapy ewidencyjnej.
Otóż początkowo również uważałem system rezerwacji numerów za nieszkodliwe dziwactwo, może nawet pożyteczne. Dziś uważam, że to skutek nieporozumienia, które utrwaliło wiele złych nawyków.
Chęci były dobre, jest pewna czytelna elegancja i porządek z tymi rezerwacjami. Ale jak mówią, dobrymi chęciami jest piekło brukowane.
Pamiętam, gdy takiej opcji rezerwacji nie było.
Było początkowo tak, że wstępny projekt podziału mógł sobie właściciel lub projektant zrobić sam, na kopii mapy zasadniczej z ośrodka. W przybliżeniu podawał powierzchnie projektowanych do wydzielenia działek, oznaczał sobie numer dość dowolnie, tak jak się oznacza np. teren do wydania decyzji o warunkach zabudowy itp. Gmina wydawała postanowienie, opiniujące ten wstępny projekt podziału. Jeśli negatywnie, to tyle w temacie. Jeśli pozytywnie, to klient szukał geodety. W mieście tylko czasami klient od razu szedł do geodety, zwykle był już w urzędzie miasta. Geodeta brał od klienta wstępny projekt i robił projekt właściwy. Uściślał przebieg granic działki oraz granic projektowanych. Czasem zmieniał powierzchnię działki dzielonej. To oczywiste, że zmieniały się tez powierzchnie projektowanych do wydzielenia działek, dlatego taki projekt od geodety wymagał ponownego zatwierdzenia przez gminę, tym razem decyzją, która ostatecznie stawała się podstawą do wykazania nowych działek w ewidencji. Bywało tak, że (szczególnie dla sądów) geodeci robili na jednej mapie np. trzy różne WARIANTY podziału a sąd w orzeczeniu wskazywał, który wariant przyjmuje za ostateczny.
Dopiero po decyzji lub orzeczeniu ewidencja nadawała ostatecznie numery tym działkom.
Gdzie widzicie (equino, wbgeo) możliwość, żeby były jakieś "jaja" albo dwukrotnie ten sam numer? Przecież numery ewidencyjne nadaje ewidencja, jak sobie wprowadzi działki do bazy wg współrzędnych z operatu, nie geodeta na projekcie. Projekt to tylko obrazek, załącznik do decyzji.
Ale w pewnym programie pojawiła się opcja rezerwacji numerów. Skoro się pojawiła, to wszyscy uznali, że ktoś mądrzejszy (kto umie w dodatku programować) coś wie na ten temat i trzeba stosować.
I zaczęło się.
Zapomnijcie o wariantach, mapa z projektem podziału to ma być antycypowany wypis i wyrys z ewidencji gruntów wg stanu na... przyszłość, w dodatku tylko domniemaną. Ewidencja krok po kroku zaczęła kreować swoje przyszłe stany, zamiast tylko ewidencjonować zmiany PO FAKCIE. Zarazem, w związku z powyższym, inspektorzy zaczęli czuć się zobowiązani, aby żądać podawania podstawy prawnej podziału, czyli wyprzedzili gminy w ocenie wniosku właściciela o podział . I to znacznie, bo oceniali dokumentację nawet jeszcze nie przyjętą do zasobu a właściciel (wnioskodawca) nie miał nic do gadania, żadnej formy odwołania czy zaskarżenia opinii inspektora, odmawiającego geodecie przyjęcia operatu do zasobu i uniemożliwiającego w ogóle złożenie wniosku o podział, np. z art. 95.
Dalej leciało już górki. Nagle okazało się, że:
- przebieg granic i powierzchnie mają być na projekcie podziału co do joty zgodne z WPP,
- WPP w związku z powyższym nie może zrobić właściciel, musi to zrobić geodeta,
- geodeta musi najpierw, jeszcze przed opracowaniem WPP, określić właściwą powierzchnię działki, co wiąże się z decyzją administracyjną o zmianie konfiguracji, ustaleni granic do celów egib itd.
- skoro ma być właściwa numeracja, to tym samym na WPP, postanowieniu, projekcie podziału oraz w decyzji ma być co do 1m2 taka sama powierzchnia wszystkich projektowanych działek,
- mapy, skoro sa pseudo wypisami, musiały być dodatkowo klauzulowane wypisowo-wyrysową, odpłatną ekstra pieczęcią o możebności wykorzystania do celów KW, choć to wynikało z ustawy (zgroza).
Oczywiście czasami gmina po tych wszystkich zabiegach opiniowała WPP negatywnie, ale co tam, geo-mafia miała zarobek (autentycznie, tak o naszej branży myślą niektórzy ludzie postronni, zwłaszcza ze podziały często robią ci sami wymagający tych wszystkich kwitów urzędnicy jako fuchy). Co ciekawe, pomimo, że wykonanie WPP stało się obowiązkiem geodety, to mimo zgłoszenia należało dodatkowo do WPP wykupić mapę zasadniczą po stawce za udostępnianie mz do celów opiniodawczych.
Dziś nikt już się nawet nie dziwi, po co w ogóle ta dwuetapowość wstępny projekt-projekt, skoro to to samo. Tak się robi i tyle.
Kolejną konsekwencją (a może było na odwrót?) stało się utrwalenie przekonania, że ogólnikowe pojęcia z przepisów o planowaniu przestrzennym, prawa budowlanego i ustawy o gospodarce gruntami (pardonsik, teraz: nieruchomościami), takie jak: "teren", "obszar inwestycji", "działka gruntu", "działka budowlana", "obszar objęty decyzją o...", "działka gruntu projektowana do wydzielenia z nieruchomości" to MUSI być zawsze jedna działka ewidencyjna, ewentualnie projektowana. Skutki są opłakane, teraz aneksuje się decyzje wydane na ten sam teren tylko dlatego, że kilometr dalej oddzielono część działki pod drogę i zmienił się numer ewidencyjny. Trzeba łączyć działki w jeden numer ewidencyjny, bo inaczej nie da się budować etc, przykładów absurdów można mnożyć. Już nie umiemy na jednej mapie zrobić połącznia i podziału, bo działki ewidencyjne muszą mieć dostęp do drogi albo tak się zarezerwować nie da, że z podziału działek 1 i 2 powstanie działka 2150 i 2151 (ostanie w obrębie). Najpierw trzeba połączyć (bezpodstawna decyzja, bzdurne postępowanie wyjaśniające) 1 i 2 w 2150 a potem podzielić na 2150/1 i 2150/2 i oczywiście dołączyć wykaz synchronizacyjny, bo KW jeszcze nigdy nie zdążyła się dowiedzieć o zmianie 1 i 2 w 2150. Absurd goni absurd, a wszystko przez niewinną rezerwację.
A teraz przykłady jaj prawdziwych:
Są sobie np. działki 1/1, 1/2, 1/3, 1/4.
Geodeta nr 1 zgłasza podział działki 1/1 i dostaje numery 1/5 i 1/6.
Geodeta nr 2 zgłasza później podział działki 1/2 i dostaje numery 1/7 i 1/8.
Geodeta nr 2 szybciej doprowadza sprawę do końca, wpływa decyzja do starostwa. Starosta NIEZGODNIE z rozporządzeniem ujawnia działki 1/7 1/8, choć przecież w dalszym ciągu pierwszy wolny numer to 1/5.
W dodatku geodeta nr 1 wycofuje robotę, bo WPP w gminie nie przeszło.
Nastąpiło jawne, choć z pozoru niewinne złamanie prawa. Tylko z kilka lat może jakiś geodeta 3, robiący opracowanie do celów regulacji stanu prawnego dawnej działki 1 będzie się przekopywał przez archiwum, próbując dociec, gdzie do cholery zginął operat podziału z działkami 1/5 i 1/6.
A teraz mój przykład, który omal nie skończył się w sądzie:
Pseudogeodeta nr 4 zgłosił w 2010r. podział działki 100 i otrzymał rezerwację 100/1 i 100/2. Miał podzielić działkę 100 na pół, prostopadle do drogi powiatowej. Wziął nawet sporą zaliczkę i zniknął.
Ja, geodeta nr 5, w 2011r zgłosiłem mapę podziału do ZRID, na poszerzenie tejże drogi powiatowej, sprawa mocno priorytetowa dla powiatu. Dostaję rezerwację 100/3 i 100/4, choć moja linia podziału przecina się z linią podziału 100/1 i 100/2. Zero kontaktu z geodetą nr 4, który nie może swojego podziału doprowadzić do końca, ośrodek stoi okoniem: nie da się poszerzyć drogi, bo oni maja rezerwację i zgłoszenie na działkę. A ja na to, ze ja mam protokół przyjęcia granic, badanie stanu prawnego oraz aktualny wypis i wyrys z ewidencji gruntów i w buty sobie mogą wsadzić swoją nielegalną rezerwację i zgłoszenie, bo to jest żadną przeszkodą dla organu wydającego decyzję ZRID.
Podsumowując: ośrodek i ZUDP mają tylko koordynować prace geodetów i projektantów, poprzez informowanie o zgłoszonych pracach/złożonych projektach.
Większość naszych obecnych kłopotów wynika właśnie z uzurpowania sobie przez inspektorów z ośrodków i ZUDP prawa do rozstrzygnięć w kwestii opiniowania podziałów czy projektów budowlanych, choć nie mają do tego ani uprawnień wójtów, ani do projektowania. A ponieważ my, geodeci urzędnicy i geodeci wykonawcy przez ludzi z zewnątrz jesteśmy jedną, stawiającą opór masą, to możemy sobie pomarzyć o zaufaniu społecznym.