oskar wilde Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Rych-Tak Napisał(a):
> .......
> >
> > PS. Takiego syfu jaki tam był (jeśli chodzi
> dawny
> > tzw. kataster pruski ), to nawet w Warszawie
> nie
> > było (pewnie go ewidencja gruntów popsuła, ale
> ja
> > na to nie miałem wpływu).
>
>
> Nie wiem na jakim katastrze pracowałeś ale ja mam
> zupełnie inne doświadczenia.
> Jeśli dane są kompletne to robota na katastrze
> pruskim jest bajką.
> Pomiarówki po kilometrze i dłuższe siedzą,
> Zagęszczana osnowa trzy cztero rzędowa siedzi.
> Nawet transformacja daje dobre rezultaty - nie to
> co pomiary PGR i poźniejsze gdzie ciągi nie
> zamykają się po 1.2 m a punkty po transformacji (
> nie radze jej robić ale czasem trzeba) siędzą po
> 2m.
To był KATASTER PRUSKI, jak najbardziej, ODGiK w Giżycku, na Mazurach, w dawnych Prusach Wschodnich, jedna duża miejscowość (letniskowa, takie quasi miasteczko, 2 tys. mieszkańców + okolice (ok. 10. kilometrów trasy).
Ty chyba piszesz o pomiarach, a ja o granicach, bo chyba istotą katastru są granice.
Tam pomiary, ale tylko te pierwotne, zrobione bodajże w 1972 r. przez WOPM z Warszawy były zrobione dobrze, ale już osnowa III klasy NIE ZAWSZE "SIEDZIAŁA".
Jak ja słyszę chwalebne teksty o "katastrze pruskim" to mi się "scyzoryk otwiera w kieszeni".
Tam jedyne co było, to NIE BYŁO NIC, jeśli chodzi o granice.
Mapa zasadnicza też nie była lepsza.
Wiedziałem czego się podejmuję, biorąc tę robotę, ale tam było jeszcze gorzej, niż myślałem.
Granice w Warszawie, przy tym co tam było (w tym katastrze pruskim, koło Giżycka) to "luzik", tutaj dało sie to jakoś ogarnąć.