Re: Wyznaczenie granicy działki w lesie
Autor:
Harpagon (---.siec.idealan.pl)
Data: 10 gru 2013 - 00:08:17
Cristopher Napisał(a):
>
> By podać swe zdanie ustosunkuje sie jeszcze raz
> wprost do podanych sytacji tj. Harpagona - kamień
> leśny + kopiec i respektowanie przez strony - znak
> graniczny leży w pkcie granicznym.
> moja sytuacja - pomiar jak najbardziej współczesny
> - znaki nie współgrają z pktami ze współrzędnych
> ale przesunięcie nie ma logicznego uzasadnienia a
> strony uznają znaki - uznaję, że pkt graniczny
> jest tam gdzie jest posadowiony znak.
> Ale doświadczyłem też sytuacji w której znaki były
> przekopane i to powiedziałem stronom i znaki
> przekopałem tam gdzie to wynikało z dokumentów.
> Co jest ważniejsze? czynności geodety na gruncie
> czy sporządzona dokumentacja? to jest pytanie
> analogiczne do pytanie czy przesunięty (wg
> dokumentacji) znak graniczny jest znakiem
> granicznym.
> Dobrze wiemy, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi
> więc nie można też powiedzieć, że karalne jest
> przesuwanie znaków.
No tak, to jest zawsze dylemat. Ale nie tyle ważne jest, czy np. pasują wspórzedne obliczone i wytyczone GNSS, lecz czy znak pasuje do sąsiedniej sytuacji i osnowy "bazowej", na której oparta jest ewidencja i stan prawny
Przykład: przedwojenna osnowa scaleniowa, odnalezione podcentry, sprawdzone. Na linii tej osnowy ma siedzieć znak graniczny LP. Siedzi jednak obok linii jakieś 0,5m, a wzdłuż linii miara nie pasuje ok. 1m. Znak potężny, okopcowany, cała wioska go widziała, leśnicy też od lat. Ze szkicu "leśnego" wynika, że ten znak jest tam, gdzie był granicznik scaleniowy przedwojenny. Robisz wznowienie znaków gr. działki przyległej do LP i napotykasz takie coś. Co byś zrobił? Ja bym przekopał znak na właściwe położenie, bo mój zleceniodawca chce postawić solidne murowane ogrodzenie.
Nie ma tu żadnego nieuprawnionego przesuwania znaku, to czynność mająca umocowanie ustawowe!
P.S. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, jakimi metodami pracowali geodeci BUL jeszcze całkiem nie tak dawno! Mniej więcej tak: jakoś tam wyliczone współrzedne i poszli w teren. A tam: jakieś tam odnalezione punkty osnowy, np pomiarowej 4-go rzedu i mierzą: kąt i długość ze współrżednych - zakopany znak. Na tym znaku centrują instrument - i znów kąt i długość - i następny zakopany. Nie musze tłumaczyć, że znaki były zkopane jako-tako dokladnie, czyli błąd centrowania mógł wynosić przy każdym centrowaniu instrumentu kilka-kilkanaście centymetrów. W swojej karierze nie spotkałem dokładnie zakopanych graniczników leśnych. Rozbieżności przekraczały czasem 2m. No i prawie do końca XX wieku w użyciu były taśmy, a o redukowaniu długości, szczególnie na pochylenie, nie pamiętano, o czym przekonałem się mierząc boki leśnych osnów na stromych zboczach - różnice po kilkadziesiąt centymetrów. Nie twierdze, że wszędzie tak było, ale ja takie tylko dokładności widywałem...
Zmieniany 4 raz/y. Ostatnio 2013-12-10 00:20 przez Harpagon.