pandrzej Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Adamie, czasami zastanawiam się, czy wy w ogóle
> jako firma cokolwiek zarabiacie? Bo z tego, co
> czytam, to wojujecie chyba z każdym ośrodkiem na
> swoim terenie Oczywiście że to dobra droga do
> walki z debilizmem urzędasów, ale klienta nie
> obchodzi nasza rozgrywka ze starostą, ale
> podpisany operat. Z tego też powodu znakomita
> większość wykonawców podwija ogon i potulnie
> spełniają najgłupsze żądania urzędników
> (utwierdzając ich zresztą tym samym w przekonaniu
> o ich wszechmocy)...

Pandrzeju, nie mogę zgodzić się, z użytym przez Ciebie, w stosunku do Adama, określeniem " wojujecie". Słusznego dochodzenia praw nie można nazwać "wojowaniem. Bardziej bym się zgodziła na określenie, że to urzędy " wojują" z geodetami zmuszając ich do działań z prawem niezgodnym.

A czy według Ciebie taka " potulność" coś wnosi i przynosi jakieś efekty, bo według mnie nie? Mogę to stwierdzić na własnym przykładzie. Nie tak dawno przekazywaliśmy duży operat w pewnym ośrodku. Z powodu bezsensownych uwag procedura trwała długo, a że chodziło o dużą dotację, to proszono nas, żeby nie pisać skargi tylko potulnie znosić te absurdalne uwagi i poprawiać. Trwało to chyba ze 4 miesiące.
Parę tygodni temu, do tego samego ośrodka, złożyliśmy inny operat. Uwagi równie absurdalne, ale tym razem od razu poszła skarga do starosty. I wiesz jaki był efekt? Co prawda, odpowiedź starosty, że skarga nieuzasadniona, ale równocześnie operat przyjęty do zasobu bez dalszych uwag i bez poprawiania tych absurdalnych....A przecież o to chodziło...
Gdybyśmy poprzednio zastosowali taką sama procedurę zyskalibyśmy na czasie.... Więc nie zawsze taka potulność popłaca....Często jest tak z urzędnikami, jak nam kiedyś opowiadał nasz przyjaciel, mając na myśli pewnego starostę, który już starostą nie jest.

Otóż często( oczywiście nie zawsze) urzędnik nie szanuje " słabeuszy" i nimi pomiata, natomiast miewa respekt w stosunku do tych, którzy znają swoje prawa...

Nasz przyjaciel, bardzo dobrze znał prywatnie tegoż starostę, był z nim "na Ty". Twierdził, że jest to taki człowiek, u którego chcąc załatwić pozytywnie sprawę, to według naszego przyjaciela, wchodząc do urzędu trzeba było od razu" dać mu w gębę"... Wtedy dopiero poczuł szacunek i respekt, bo wiedział, że do ma do czynienia z " gościem" a nie z jakimś " fajtłapą" ...

Pozdrawiam, Ula



Zmieniany 2 raz/y. Ostatnio 2014-03-20 10:03 przez Ula Z..