Widzę, że ten nasz upierdliwy co do słówek inspektor ma dużo racji. "PUNKT" jeżeli był wyliczony na linii to choćby człowiek się ze..ał ma byc na linii, natomiast "ZNAK" graniczny to inna sprawa może tańcować tak jak go traktor przepchnie.

Jeżeli więc dotykam PUNKTU pochodzącego z podziału (wyliczonego na jakiejś linii) i współrzędne zmierzonego ZNAKU mi nie siedzą, to niestety sprawdzam również znaki na końcach linii, na której ów punkt był liczony.
Jeżeli końce linii pasują tzn., że z interesującym mnie znakiem jest coś nie tak i nie zmieniam współrzędnych punktu

Wiem, że 60-80% kolegów/koleżanek geodetów ma takie sprawdzenie głęboko gdzieś (bo czasu nie ma, a kontrakt marny) i dlatego mamy gdzieniegdzie burdel z granicami.
Kiedyś wszystko było na linii rozliczone, a teraz każde ogrodzenie w innej linii stoi bo współrzędne ważniejsze od prawdy terenowej. Taka smutna rzeczywistość.