Dzięki za wrzucenie wywiadu. Jest to oczywiście świetna sprawa, że geodeci zaczynają być w mediach i mogą mówić o swoich problemach czy też po prostu o swoim zawodzie.
Chciałbym jednak zauważyć, że w tych wywiadach geodeci posługują się nowomową - językiem niezrozumiałym dla społeczeństwa i jedynie domyślnym dla geodetów, nie mówiąc o przedstawicielach branż spokrewnionych.
Reasumując zwykły człek nic nie rozumie z tego bełkotu, a sami geodeci często też muszą domyślać się o czym persona opowiada.
Nie mówię tylko o tym wywiadzie ale też np. o rozmowie z Panem Królikowskim.
Zwracam na to uwagę z faktu, że gdy Kowalski słucha tego w aucie to albo bezzwłocznie zmienia stacje albo istotnie myśli: "o ch** im chodzi, nic nie rozumiem".
Reasumując chciałbym zwrócić uwagę na rzadko dostrzeganą kwestię w wykonywanej przez Nas pracy tj. pośredniczenia pomiędzy właścicielem a urzędem prowadzącym bdoty,gesuty, egiby.
Jestem zdania, że wiele nieporozumień w relacji zamawiający-wykonawca ma swój początek u nieskoordynowania i niezrozumienia trójkąta (który mógłby być bermudzkim) właściciel-geodeta-urząd.

pozdrawiam
KR