Znieść współwłasność można umową spisaną przez notariusza. Sąd jest nieodzowny wtedy, gdy współwłaściciele nie mają uzgodnionego sposobu na wyłonienie odrębnych własności. Również wycena jest sprawą porozumienia a nie koniecznie opinii szacunkowej rzeczoznawcy.

Należy pamiętać, że taki szacunek może odzwierciedlać wartość rynkową ale nie musi. A koszty sporządzenia są nie małe. Dlatego lepiej się dogadać ze współwłaścicielem i załatwić sprawę u notariusza. A co do sposobu wyceny... można np. spróbować obliczyć koszty materiałów i robocizny jakie by się poniosło przy budowie nowego budynku o parametrach tego, którego się wycenia. Wynik należy pomniejszyć o procent zestarzenia się budynku, przyjmując ilość lat do tzw. śmierci technicznej np. na 50 czy 70 lat za sto procent, a procent amortyzacji wyjdzie z lat istnienia budynku. Jest to tzw. metoda odtworzeniowa, która co prawda może się w wynikach różnić od metody rynkowej, bo tam wchodzą w grę czynniki rynkowe - popytu i podaży, ale mnie osobiście wydaje się on najbardziej "sprawiedliwa".

Oczywiście wcześniej należy wykonać podział geodezyjny nieruchomości. I jeszcze jedno... bywa, że współwłaściciele biedzą się nad równym podziałem majątku co nie jest łatwe. Zapominają o tym, że przy znoszeniu współwłasności można się posłużyć takim instrumentem jak dopłaty, które są ekwiwalentem różnicy wartości wydzielanych części.

Pozdrawiam