Ja kiedyś pracowałem w firmie gdzie szefami byli wielce uprawnieni geodeci, którzy uprawnienia zrobili w latach '90 i jak o coś pytali to włos się jeżył np.: jak zaznaczyć beton na mapie, jak zaznacza się budynek na mapie, nie potrafili złożyć operatu z podziału czy wznowienia, ba nawet nie wiedzieli jak do tego podejść.
Fakt robili w większości prace poza ośrodkiem ale jednak...
tyle są warte uprawnienia, a większość i tak dobrze powiedziane robi zgodnie z wytycznymi przy ladzie ….
młody_w_zawodzie Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Uczyć się na pamięć zostaje. Tylko to nie jest
> takie proste, często trafiają się specjalnie
> pozmieniane pytania i warianty odpowiedzi czy
> całkowicie nowe testy.Ogólnie te testy to pomyłka
> straszna, z geodezją ma mało wspólnego.
> Powiem szczerze, że egzaminy są teraz tak ułożone,
> że nie trzeba mieć żadnego doświadczenia
> praktycznego żeby je zdać. Potrzebny jest czas,
> żeby się po prostu wykuć wszystkiego ( są
> opracowane testy i pytania opisowe w internecie ).
> Powstaje jedno pytanie - jaką wartość mają te
> uprawnienia? Zbieram się już 2 lata na podejście i
> skompletowanie wymaganej dokumentacji, ale po
> prostu brakuje mi czasu. Ale czasem jak dyskutuje
> o problemach z operatami prawnymi czy nawet
> syt-wysami to aż mi się włos jeży na głowie komu
> te uprawnienia są nadawane.
> Uważam, że powinna się zmienić forma ich nabywania
> i powinna być przeprowadzana okresowa weryfikacja
> z obecnych przepisów i praktyk, nie kosmiczna jak
> wspominane testy ale merytoryczna, np. poprzedzona
> jednodniowym szkoleniem. Tak, żeby co niektórzy
> wielce uprawnieni chociaż dowiedzieli się, że coś
> się w naszej branży zmieniło.
> Nie chce, żeby ten post został odebrany jako atak
> na geodetów uprawnionych, bo wielu jest fachowcami
> w tym co robi. Ale niestety zdarza się również
> tylu samych paproków co fachowców.