zbyki Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Widać jakiś uraz z tym prywaciarzem. Poważnie,
> sprawy nie rozwiązuje merytoryczny protokół
> weryfikacji prac? Czy po prostu cyka się Pan dać
> negatywa?
są dwie "szkoły" weryfikacji operatów :
1. tzw. żółte karteczki, czyli urzędnik pisze karteczki i dzwoni do geodety z uwagami, to są często pierdoły typu błędy w pliku, złe sumy powierzchni w wykazach, braki na szkicach np. użytków, stare kody przy pikietach i inne tego typu.. więc dzwoni się do geodety albo pisze przez komunikator i prosi o poprawki, ja od siebie dodaję, że mam np. jeszcze 2 dni na weryfikację bo operat do 1 ha (czyli 7 dni roboczych, a mamy już 5).. ja osobiście nie lubię tego typu "weryfikacji" bo :
- geodeci zapominają wysłać poprawek,
- geodeci nie mają czasu poprawiać operatów
- geodeci nie odbierają wiadomości i nie odbierają telefonów, ja rozumiem są w terenie i robią poważne rzeczy.
- poprawki są najczęściej bzdurne, ale powodują, że operat nie nadaje się do przyjęcia... ale nie chce mi się pisać negatywa, bo szkoda czasu mojego i geodety, a nad protokołem też trzeba sie chwile zastanowić, podać nieprawidłowość i przepis do tego.
w efekcie powoduje to najczęściej że i tak i tak daje się tego negatywa, trzeba sie nagłówkować jaki dobry przepis podać do złej sumy użytków na działce, bo może się to ostatecznie skończyć decyzją, a wiadomo że dziś geodeci (cytat z innego wątku) "..WINGIK, starosta, sąd i przekroczenie kompetencji urzędnika...", potem żartów nie ma, trzeba uważać, starosta bedzie wściekły, z roboty może wywali..
2. od razu pisze się negatywa, co ma swoje dobre i złe strony:
- dobre : jest ciąglość w weryfikacji, nic nie czeka "na boku, bo geodeta ma zadzwonić" (przy 10 operatach dziennie czasem coś może uciec), geodeta ma podany przepis więc wie gdzie szukać wyjasnienia nieprawidłowości w operacie
- złe : geodeci i tak dzwonią, bo jednak nie wiedzą gdzie w przepisach szukać wyjasnień do nieprawidłowości, mimo że przepis jest podany, dalej strata czasu dla wszystkich, często konieczność wracania do tych samych rzeczy (pytanie : ile razy można sprawdzać ten sam operat?), czytanie bzdur w postaci "wyjaśnień do protokołu", gdzie wykształcony człowiek próbuje jakoś "naukowo" wyjasnić swoją niekompetencję, lenistwo albo elementarny brak wiedzy,
żeby było jasne : ja nie narzekam, świadomie jestem urzędnikiem, wiem co robię i za jakie (nieduże) pieniądze, dlatego zapraszam wszystkich wykonawców na drugą stronę do pracy, szczególnie tych niezadowolonych, w urzędach są cały czas przyjęcia... zapewniam was, że bardzo szybko zmienicie zdanie na temat swoich ziomków po zawodzie, posprawdzacie trochę operatów i poczytacie co piszą, albo pogadacie przez telefon i spróbujecie wyjasnić różnicę między wznowieniem a ustaleniem w trybie egib - a po drugiej stronie nadal ściana, bo gość myśli tylko o tym ile wziąć za podział, a nie o tym, że nie ma pojęcia jak go zrobić.
pogadacie z pyskaczami, z nerwusami, czasem z chamami (też się zdarzają), a ty urzędas musisz zachować zimną krew i odzywać się grzecznie bo pan wykonawca jest stroną i płaci podatki na twoją pensję
.
to jest jedna, moja strona medalu, akurat drugą też znam.
a odpowiedzialność zawodowa u geodetów nie istnieje. dopóki ktoś (niezadowolony klient) nie zaskarży do sądu to wszyscy są bezkarni, klienci i tak nie wiedzą co geodeci robią, bo liczy się efekt w postaci "mapki".
urzędnik nic nie może zrobić z nieuczciwym geodetą, dziesiątki razy wiedziałem że gość kłamie, że odwalił dziadostwo, że rysuje na szkicu kamień którego nie ma w terenie, albo nie mierzy rzeczy, które ja wiem że tam w terenie są - i co? nic, mogę jedynie napisać protokół i zwrócić uwagę, żeby go ponownie przeanalizował bo "w PODGiK są materiały archiwalne, pozwalające na..", ale jak geodeta pisze ponownie, że nie potrafi policzyć długości boku z np. domiarów na archiwalnym szkicu to co ja mam mu odpisać? że tego uczą w I klasie technikum?
. jakbym zażądał, żeby jeden z drugim napisali w sprawozdaniu "jestem idiotą i nie znam podstawowych zagadnień z geodezji" to niejeden to napisze żeby mu tylko przyjąć operat i wydać protokół albo "mapki" ..
proponuję niech każdy uderzy się w pierś, mówi tylko za siebie i nie zwala wszystkiego na ciężkie czasy, na ZUS czy US.. nikt nikomu nie każe na siłę być przedsiębiorcą czy urzędnikiem.