Tak kris301257 było , ale roczne zezwolenia od wojewody były po wystąpieniu, a niekiedy były jednorazowe zezwolenia i gdy coś trzeba
było zrobić pilnie to zostawało firmowanie. Potem trafisz na te papiery sprzed lat i za chińskiego boga nic nie kojarzysz, bo zawsze coś tam pamiętasz: a to psem poszczuli (bezskutecznie, bo dał sie pogłaskać jak zagadałem go,dając zapakowaną kanapkę), a to przechodząc przez mur upadek na biżuterię rolniczą (brona rzucona odwrotnie -ostro do góry i filcgumo poszły ...noga cudem ocalała) albo babunia przywitała z granatem pod zapaską. Choć mile chwile też bywały, gdy zimą przywieźli cały zespoł ze stacji kolejowej, po ukończonej robocie "nakarmili", odwieźli saniami na pkp, a śniegi bywały takie, że dzieciaki do szkoły nie chodziły, ale pociąg jechał zawsze.
Wtedy nikt nie śmiał pytać "ile kosztuje wizyta geodety", mus to mus.
Teraz często dzwonią z zapytaniem o cenę, a rozmawiając z drugim wykonawcą dzielą cenę na pół mówiąc że taką ja wymieniłem.
Do niektórych dotarło już, że zbyt tanio to podejrzane albo pomiar będzie "sznurkami" (autentyczny text).