Choć nie chcę mi się kalkulować opłacalności działalności firmy "kogucik", to jednak podzielę się spostrzeżeniami. Oto kalkulacja:
59 tyś brutto:
minus VAT = 48 tyś
minus podatek = 40 tyś
minus ośrodek = 34 tyś
minus inne koszta = 30 tyś

A więc zostaje 30 tyś. przy dobrych wiatrach. Nie wiem co to za teren i jakie materiały istnieją, dlatego kwota może ulec zmniejszeniu. Ale niech będzie te 30 tyś.

Może dla gościa który to robi to i tak jest zysk, jak wyśle dwóch studentów na pomiary, no chyba że wszystko zklika z map topograficznych.

Takie rozbieżności zdarzają się w każdej branży np. zaprojektowanie kanalizacji dla gminy od 1 mln do 3 mln. Zawsze skrajne oferty należy odrzucić i obliczyć średnią.

Wniosek jest jeden, albo coś robić po kosztach i wyprodukować mapy których wartość można porównać do szmaty, lub nic nie robić, siedzieć w domu i nie szkodzić geodezji, nie stanowić nieuczciwej konkurencji. A najlepiej przekwalifikować się organizację charytatywną.

W 90 % kwota idzie w parze z jakością, a w geodezji jakość powinna być na pierwszym miejscu, no chyba że ktoś jest "piekarzem" i powinien zastanowić się nad przekwalifikowaniem. Tak przy okazji znam gościa który podziały pod drogę powiatową trzaskał na podstawie zdjęć lotniczych, to trzeba mieć tupet i mózg. No, ale cóż jakoś w naszym kraju nie ma sposobu na wysłanie takich "fachowców" na marsa. Polecam nie przejmować się takimi "rodzynkami" i robić dalej swoje. Pozdrawiam.