> Kiedyś był zwyczaj robienia uzgodnień branzowych
> do każdej mapy.
> Dziś zwyczaj upadł, ale wiekszość szanujacych się
> geodetów i tak odwiedza branżowców, zwałaszcza w
> sytuacjach wątpliwych.
> Bez tego nasze mapy to zwykły smietnik
> przypadkowych kresek - nie dziwmy się, że nikt za
> to nie chce placić.

Troche z innej beczki.
Niestety to o czym piszesz nie było zwyczajem tylko wymogiem. Dzisiaj obowiązują przepisy które obligują poszczególnych operatorów do dbania o to aby ich zinwentaryzowane urządzenia były na mapie zasadniczej (pomijam tereny zamknięte), Jeśli tego nie rorbią to jest ich problem. Faktem jest jednak że wcześniej czy później rozbieżności wychodzą, I często jest to jeszcze etap projektowania. A wychodzi to w momencie wydania przez operatora warunków technicznych do projektowania. Nie wiem czy tylko ja mam takie szczęście ale jesli na ZUDP było coś nie tak i faktycznie czegoś brakowało na mojej mapie (i na mapie zasadniczej) to delegat wchodzący w skład komisji z danej branży zawsze siedział cichutko i zastanawiał sie szybciutko nad wyjściem cało z opresji. O takich rzeczach wiedzieć warto bo mogli by Ci np nakazać zrobienie od nowa mdcp.
To o czym wspomniałeś oczywiście ma sens ale jesli w ulicy jest dużo mediów to wywiady branżowe moga Cie tylko wprowadzić w błąd bo nikt za te szmatławce nie odpowiada. odpowiada natomiast za to co jest na mz.
Dla mnie większym paradoksem jest sytuacja że na danym terenie prowadzi sie mz w dwóch skalach, z tą samą treścią (pomijając kwestię generalizacji), a urządzenia podziemne nijak do sibie nie pasują.
Pozdrawiam