Może nie tyle rozwiałeś moje wątpliwości ile potwierdziłeś przypuszczenia. Potwierdza się reguła że co kraj to obyczaj. U mnie kiedyś drastycznie egzekwowano stabilizację betonami i opisy dla punktów osnowy pomiarowej. Efekt był taki że było dużo oszukaństwa bo przecież wszystkiego nie sposób skontrolować. Terminy cisną. Opisy robiono na sztukę zupełnie beznadziejne np. od drzew w lesie albo od słupów telefonicznych skazanych na usunięcie (robota dotycząca syt.-wysu. pod sieć telefoniczną doziemną). Albo zmuszano do ładowania betonów wzdłóż projektu wodociągu. W terenie leśnym często projektant lawiruje pomiedzy drzewami podobnie jak geodeta zakładajacy osnowę. Skutek jest taki że jadą tymi samymi wizurami i przy inwentaryzacji okazuje się ponad połowa betonów wyjechała na łyżce od koparki. Absurd gonił absurd. Teraz tak nie cisną. Geodeci sadzą znaki metalowe. Łatwo je odszukać bo opis moze sobie kazdy zrobić na podstawie mapy numerycznej (u mnie standard). A jak nie to na jakimś pustkowiu opis i tak jest do niczego. Łatwiej walnąć kąt-bok od trójek albo wciąć się w kilka rogów chałup na horyzoncie i szukać biegunowo. To takie tam moje refleksje w temacie poligonizacji. Liczę że i Ty Zielo77 oraz inni dorzucicie swoje 3 grosze do tej dyskusji. Pozdrawiam i życzę żeby juz przestało lać...