Nil,
wszystko logicznie i zgodnie z tymi zasadami, które obowiązują. Brawo.
Ale czy się zastanawialiście nad tym, czy te obowiązujące zasady są uzasadnione np. dobrem publicznym? A może dobrem państwowym?
Jedno jest pewne ponad wszystko, ustawodawca na pewno się nie kierował dobrem i ochroną praw własności. Te wszystkie bzdury o zgodności z planem, o zgodności z przepisami... A przecież wiadomo, że chodzi o jedno, o zgodność urzędnicza. O nic więcej. To istniejące prawo jest kompletnie bie potrzebne a wręcz szkodliwe dla właścicieli, społeczeństwa i w sumie dla Państwa.
Ja pamiętam gdy przepisy odwrotnie traktowały przedmioty podziałowe czyli działki/nieruchomości. Tzn. prawo, w obronie prawidłowej struktury agrarne/rolniczej generalnie zabraniało podziałów rolnych. Były identyczne korowody jak obecnie z podziałami z uogn.
Podobno się zmieniła konstytucja, podobno dzisiaj Państwo gwarantuje własność prywatną (art. 21 ust.1 KRP), Państwo podobno, że każdy ma prawo do własności a ograniczenie tego prawo, np. przez utrudnianie podziałów nieruchomości, jest możliwe tylko w zakresie, w jakim nie narusza się istoty prawa własności. To co to jest tą istotą prawa własności, jak nie prawo do dysponowania własnością?
Jak upływ czasu pokazał, idiotyczne prawo o zakazie podziałów gospodarstw rolnych, było irracjonalnym wymysłem urzędniczym bazującym na ignorancji władzy, która za prawidło uznawała, że właściciel się nie orientuje co jest dobre, opłacalne dla jego gospodarstwa dlatego Państwo musi przejąć najważniejszą z uprawnień właścicielskich, tj. prawo do dysponowania przedmiotem własności. Dzisiaj "podziały rolne" są w zasadzie pozbawione regulacji takich jakie są przy "podziałach nierolnych". I co się dzieje złego? Nic, wszystko jest ok.
Ja rozumiem, że jednak żyjemy w takich a nie innych uwarunkowaniach publiczno-prawnych. I ustalenie pewnego ładu przestrzennego jest konieczne, przynajmniej taka jest obowiązująca tendencja polityczna. Tylko dlaczego np. sprawdzanie i przestrzeganie zasad obowiązującego "ładu przestrzennego" nie leży w kompetencji mierniczego? Dlaczego o tym ma decydować urzędnik, jakim jest wójt/burmistrz/prezydent? Czyżby on wiedział coś więcej niż mierniczy, który projektuje i wykonuje podział? Dlaczego mierniczy nie miałby przejąć tych uprawnień i obowiązków od wójta? Dlaczego w podziale rolnym jest wystarczająca decyzja właściciela zrealizowana przez mierniczego a podziale nierolnym są te wszystkie chocki - klocki gdy zarówno jeden jak i drugi teren jest objęty opracowaniem przestrzennym?
Gmin w Polsce jest 2478 gmin, gdyby podziały od początku do końca załatwiał tylko mierniczy, to 2,5 tys. etatów byłoby do zaoszczędzenia, a to 4,348 zł brutto [
www.se.pl] razy 2478 etatów razy 12 m-cy, i mamy roczną oszczędność ponad 129 mln zł.
To tylko oszczędność dla Państwa a oszczędność dla właścicieli - obywateli?
Pozdrawiam
Leszek Piszczek
Cytat:Motto z ustawy Prawo Geodezyjne i Kartograficzne:
"Art. 7. 1. Do zadań Służby Geodezyjnej i Kartograficznej należy w szczególności:
8) nadawanie, do czasu utworzenia odpowiednich samorządów zawodowych, uprawnień zawodowych w dziedzinie geodezji i kartografii, prowadzenie rejestru osób uprawnionych oraz współpraca z tymi samorządami zawodowymi;"