Ja tam na przykład całkowicie nie rozumiem, dlaczego miałyby istnieć jakieś ceny minimalne? Nawet notariusze takowych nie posiadają - ichniejsze rozporządzenie wręcz przeciwnie - reguluje ceny maksymalne.

Wolność rynku na tym właśnie polega, że każdy może sobie nawet dopłacać do interesu, jeżeli ma taki kaprys. Bo co komu do tego, że w ramach pokuty za grzechy jakiś geodeta - asceta postanowi wyprzedać majątek i za uzyskane pieniądze finansować, póki kasy starczy, darmowe usługi całej parafii?
Dlaczego ktoś ma niby mieć obowiązek zarabiać akurat tyle, żeby innych nie gorszyć?

Skoro mogą istnieć lekarze, którzy leczą pro publico bono, prawnicy udzielający nieodpłatnych pomocy prawnych, dlaczego nie może być takich geodetów?
W ustawie Prawo Notarialne istnieje zapis, że notariusz w niektórych wypadkach MUSI wykonać czynności nieodpłatnie. Dlaczego zatem geodeta wg własnego uznania nie może pracować choćby i za darmo?

Nie istnieje pojęcie psucia rynku. W mojej okolicy jest ze czterdzieści firm geodezyjnych. Jedne robią mdcp za 350 (sic!), inne robią niemal identyczne mapy za 1800. I wszystkie te firmy od lat mają co robić!
Odkąd rynek się uwolnił (po 89 r) taki stan rzeczy utrzymuje się praktycznie cały czas. Mam wrażenie, że najbardziej to nie pasuje życiowym ofermom, którzy nie potrafią se w rzyci rady dać, toteż chcieliby, żeby inni im pomagali (np cenami minimalnymi).