FIDIC czerwony to najgorsze gówno jakie ktoś kiedyś wymyślił. Doszedł do tego jakiś nadgorliwy najgorszy geodeta który w cenie obsługi budowy zrobił tzw. "obmiary" (bleee aż mnie odruch wymiotny złapał jak to pisałem) i od tamtej pory geodeta zamiast sprawdzać poprawność wykonanych prac na budowie większość czasu spędza na robienie papierków na powierzchnie kostki czerwonej, żółtej, dotykowej, warstwy scieralnej, powierzchni skropienia warstw bitumicznych itp. itd. Obłęd, nawet powierzchnię obsiania trawą ode mnie zażądali bo muszą rozliczyć a inspektor przyjmie szkic tylko od geodety.

Niegdyś obmiary robił kierownik robót albo kierownik budowy i wszystko było dobrze. Przeleciał kółkiem w lewo w prawo i miał wynik. Teraz jak nawet mają prostą figurę (prostokąt, trapez) nie potrafią sobie wyliczyć powierzchni bo to nie ich zadanie.

Co do trawy to się zaparłem ręcami i nogami, że nie zrobię "obmiaru" póki trawa nie urośnie bo nasionek niestety nie widzę i jakoś wyjątkowo dokument od kierownika budowy przyjęli.

A wszystko po to, żeby dokumentować co zostało zrobione a co nie i nagle wszyscy kłamią tylko geodeta prawdę powie. Ja w takim razie, chcę być uznany uczestnikiem procesu budowlanego oficjalnie w ustawie, skoro nawet sprzedać roboty beze mnie nie mogą.

A swoją drogą jak ktoś kiedyś wyliczył, że nasypu ma być 25000kubików a w rzeczywistości wyjdzie 20000 bo ktoś się rąbnął to kogo to obchodzi. Skoro piszą przetarg na wykonanie nasypu w ilości 25000 to niech za tyle płacą a nie za mniej. Jedyny wyjątek zrobiłbym w sytuacji odwrotnej, kiedy rzeczywiście przetarg był niedoszacowany i nasypu wyszło więcej np 30000. Wtedy wykonawca powinien udowodnić, że jest tego więcej żeby mu więcej zapłacili.

Piję do tego, że odrzucają oferty przetargowe gdy ktoś nie doliczył się jednej latarni, zamiast 108 sztuk dał wycenę na 107 sztuk. Doszło właśnie do takich absurdów, że Ofertę na 150mln PLN odwalili bo ktoś taki błąd popełnił, a tymczasem suma nasypów (kilkadziesiąt tysięcy metrów sześciennych) wyszła w rzeczywistości inna niż w przetargu o 40%.

To jest tak jakbym zaniżył cenę jednostkową wyceniając podział 150 działek a w rzeczywistości miałbym do podzielenia 90 i musiałbym bez gadania robić za tę samą cenę. Paranoja.

Tymczasem dostaję zapytanie ofertowe od firmy budowlanej i do tego załączoną ankietę: ile osób zatrudnia pana firma, czy jest system zarządzania jakością, czy jest ISO takie i inne, ile osób zajmuje się w firmie sprawami BHP, ile osób zajmuje się zarządzaniem jakością.

Pan Kl..ek na egzaminie na uprawnienia próbuje mi wcisnąć ciemnotę, że na koniec budowy geodeta odpowiada przede wszystkim za równość podłużną nawierzchni. Haha, czyżby to ten Pan jest winny całego tego zamieszania i zwalania całego gówna obmiarowo-papierkowego na geodetę? Coś czuję pismo nosem, że tak jest, skoro martwi się o sprawność rozściełacza i czuje się odpowiedzialny za efekty pracy drogowców.

Eh się rozpisałem, a protokoły przyjęcia granic czekają na zrobienie, Ale wcześniej tylko kilka "obmiarów" na objętość zasypki wykopu do poziomu ławy i 'obmiar' na powierzchnię skropienia kruszywa przed położeniem podbudowy bo budowa stanie przez to, że na taki wywód sobie pozwoliłem.

Pozdrawiam