W 2008 roku kiedy zaczynalem studia podyplomowe w tym kierunku w moim miescie (okolo 100tys.) byly 3 biura. Kiedy odebralem licencje w roku 2010 biur bylo juz 6. Dzis jest okolo 15. Rozmawiam nieraz z wlascicielami kilku biur. Ogolnie placz i zgrzytanie zębów. Jesli wyjda w miesiacu na maly plus sa super zadowoleni. Ogolnie powaznych transakcji brak. Praktycznie sam najem sie robi, za wynagrodzenie odpowiadajace polowie miesiecznego czynszu. Ja mimo prowadzenia biura geodezyjnego nie zdecydowalem sie poszerzyc zakresu o posrednictwo z prostego powodu. Jak mam zlecenie geodezyjne to wyjde chociaz na swoje, bo robote zrobie i sprzedam. W posrednictwie nie ma nic pewnego. Praktycznie 90% zlecen nie konczy sie transakcja, a kazde z nich to stracony czas (sprawdzenie klienta i nieruchomosci) nie mowiac o kosztach (ogloszenia, banery, ulotki). I jeszcze jedna kwestia - nie da poswięcic w 100% w obie branze, to jest fizycznie niemozliwe
A ogloszenia o super systemach dla biur - sa ich dziesiatki i generuja tylko i wylacznie koszty !
jas

****************************************************************************************
Jestem biednym geodetą i dopadł mnie kryzys!
Jem spleśniały ser, piję stare wino i jeżdżę samochodem bez dachu. Mogę do niego zabrać tylko jednego pasażera. Nawet nie stać mnie, aby kupić sobie samochód w którym z tyłu są fotele, a nie silnik.