zgadzam się. Geodezyjna obsługa powinna wynosić 1% wartości kontraktu. Wtedy, przedsiębiorca miałby aby zapłacić 2 kumatym geodetom 120% średniej krajowej (co jest chyba naturalną rzeczą dla specjalisty z konkretnym doświadczeniem) i 70% średniej krajowej asystentom. Opłacić auta benzyne sprzęt podatki i jeszcze zarobić samemu przykładowo 25% wartości kontraktu za to że jest szefem i bierze odpowiedzialność na swoje plecy. Jak przedsiębiorca zbankrutuje wtedy komornik nie będzie się pytał dlaczego zbankrutował, tylko wypełni swoją pracę tak jak wypełnia swoją geodeta, czyli zlicytuje wszystko co ma aby pokryć wierzytelności.
I takie są realia. 0.25% to nie jest Ukraina, to jest Mozambik. Tylu Was jest i jedynie płaczecie od kilku lat i nie potraficie się zjednoczyć, co z tym Samorządem? Pewnego czasu miała miejsce próba takiej inicjatywy. I co? Pogadali, pogadali ... sprawa ucichła. Geodeci zajeli się swoją pracą aby zarabiać na ZUS, uczelnie koszą kasiorkę, nabijają interes uprawnieniowy dla wąskiej grubki ludzi.
Potrzebny jest Samorząd, reprezentowany bezpośrednio przez ludzi z wykonawstwa, który będzie miał interes aby przeforsować "jedno" rozporządzenie dla siebie. Inaczej będziecie robili za frajer, od właściciela przez szefa do pracownika za frajer. Budżet 22 tyś dla kilku osób, to jakaś masakra. Niektórzy mają taki budżet na siebie jednego a nie na kilku. Obudźcie się ludzie. Dlatego inni jeżdżą audi Q5 a geodeta w dalsze trasy pociągiem, bojąc się że stara golfina zepsuje się na trasie.



Zmieniany 1 raz/y. Ostatnio 2014-05-22 23:29 przez małysz.