Myślę, że sami sobie zgotowaliśmy ten los. Ceny coraz niższe, to trzeba ciąć koszty. Wina jest też po stronie adeptów geodezji, którzy kończą studia i pracują za wszelką cenę, często latami za "miskę ryżu". Potem wielu z nich po 5-7 latach rezygnuje z zawodu bo ich po prostu krew zalewa, że za "pałowanie się" z niestety wymagającą i nie łatwą czasami pracą dostają płacę powównywalną jak np. za stanie przy kasie na Olrenie i zero stresu(chyba, że szef wariat).
Ale dopóki wszyscy nie zrozumiemy, że zabijanie się nawzajem coraz niższymi cenami szkodzi naszej branży to proceder ten będzie trwał do usranej śmierci. Bez naszych usług rynek nieruchomości nie może istnieć, a my tego nie potrafimy wykorzystać. Widocznie dla wielu ukończenie szkoły, nabycie praktyki, zdanie uprawnień (ma się wtedy przy dobrym wietrze ok.30 lat) to za mało aby cenić swoją wiedze i doświadczenie i walą na rynku masakryczne ceny. Tylko po co? Chyba lepiej zrobić 3 podziały po 2,5 tyś niż 5 po 1,5 tyś. Ale niektórzy tego nie zrozumieją. Do tego wszystkiego rozp. o standardach, które narzuciło praktycznie zakup GPS(min. 30 tyś) bo bez tego ciężko obecnie operatywnie działać w wykonawstwie. A więc kolejne koszta i wydane pieniądze.
Wielu nie rozumie, że kadra doktorsko-profesorska zrobiła sobie biznes uczelniany z geodezji i tłuką tej młodzieży do głowy jak to za kreskę na mapie bierze się 2 tyś.
Wiadomo, że każdy jakoś radzi sobie na rynku, jeden lepiej, drugi gorzej.
Kiedyś i w technikum i na studiach zastanawiałem się po co oni na tej geodezji karzą się uczyć jakiejś ekonomii-wielu niestety by się się to przydało.
Geodezja to nie tylko same mapki, kreski i matematyka, to przede wszystkim prawo i przepisy, pokażcie mi teraz który zawód inżynierski ma taką wiedzę prawną jak np. w 2 zakresie uprawnień?
I proszę mnie tu ie atakować lawiną komentarzy, że płaczę itd.
Ja nie narzekam, a jak narzekam to niestety nasza cecha narodowa.
Ale Panowie ceńmy się i swoją pracę a ludzie też to docenią, natomiast konefały i sztukmistrze wcześniej czy pózniej wylecą z rynku lub będą wiecznie robić za bezcen.