Re: Wykrywacz instalacji podziemnych przyłączy eN.
rodi Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> stardust Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > Nikt nie będzie czekał miesiąc z odkrytym
> > przewodem. A tyle trwa w moich stronach
> > przygotowanie materiałów przez PODGiK'i (za
> > wyjątkiem dwóch, w których zgłaszam prace przez
> > internet).
>
>
> 1) inwestor/wykonaca w większości przypadków temat
> zna na kilka tygodni wcześniej
- W przypadku inwestora prywatnego ( bud. mieszkalny) - człowiek któremu przyszło do głowy wybudować sobie domek pod miastem nie ma ZIELONEGO POJĘCIA o naszych przepisach, sukcesem jest, jak przynajmniej wie, że "ma być geodezja".
- wykonawcy na małych budowach (j/w) mają wszystko w D.... , nie zlecają, nie informują właściciela o konieczności takich zleceń. Często przyłącza (od ZK, od reduktora, od st. wodomierzowej do budynku) wykonują na fuchę pracownicy firm sieciowych. Na fuchę, czylitaniej dla inwestora, bo bez podatków, biurokracji, sprzętem firmy macierzystej itd. Tym bardziej wolą przemilczeć fakt konieczności zlecenia pomiaru.
Fakt, że przyłączy nie "odbierają" branże, powoduje, że de facto ich ujawnienie na mapie jest konieczne dopiero przy czynnościach odbiorowych całego budynku. Może to być nawet i 3, 4 lata po wykonaniu.
No, ale geniusze z Wiejskiej żyjący w kraju TEORETYCZNYM ( który istnieje podobno też tylko teoretycznie), uważają, że jest Superrr
> 2) po co Ci materiały? zgłaszasz prace (niech na
> dzienniku podawczym wpiszą godzine, żeby później
> nikt nie miał problemów z interpretacją wymogu
> zgłaszania pracy przed jej rozpoczęciem) i
> jedziesz mierzyć, gpsa chyba już wszyscy mają, no
> chyba, że masz problem z pomiarem punktów
> kontrolnych... ale akurat ja wole być geodetą
> który mierzy przewody w odkrywce niż geodetą który
> wypełnia wymóg pomiaru pkt. kontrolnych a przewody
> mierzy po zasypaniu i ściemnia wyniki
>
> pozdr
- No i O.K. ja też wolę zmierzyć PRZED zasypaniem. Pomijając kontrolę na p-tach osnowy....
I mamy sytuację, że jest pomierzone, ale i tak:
- nie mogę złożyć operatu, bo nie mam danych wyjściowych.
- nie mogę złożyć operatu z datą PRZED DATĄ WYSTAWIENIA LICENCJI !!!
nie wiem jak gdzie indziej, ale w moim rejonie NIE ISTNIEJE OPERAT zawierający (na szkicu, bądź dzienniku pomiarowym) datę pomiaru wcześniejszą od daty wystawienia lic.
- i tak na papierach do ewentualnego odbioru mam fałszywą datę - niby nic wielkiego, ale jak to się ma do RZETELNOŚCI zawodu mianującego do prestżu zawodu zaufania publicznego?
- dodatkowo muszę "ściemnić" z tą "ćódowną" kontrolą, bo nawet jak ją zrobię na znanych sobie p-tach, to ...... LICENCJA!!
- Sprawa się ciągnie, kasy nie widać, często jest kłopot z terminami, bo to INWESTOR uzgadnia terminy z WYKONAWCĄ a nie z geodetą, ani z ośrodkiem - kiedy ten może wystawić swoją pier..... LICENCJĘ!
I właśnie takie prozaiczne, przyziemne, biurokratyczne PIERDOŁY zaserwowane nam przez bandę starców ze Wspólnej, czynią wstrętnym bycie geodetą w tym teoretycznym kraiku notowanym w rankingach gdzieś pomiędzy Botzwaną, Nikaraguą i Kirgistanem.
Koniec.